Gdy w pobliskim lesie
ostrokrzew stroi się na czerwono, a jemioła na biało - to znaczy,
że Zimowe Słońcastanie już za progiem.
Nie potrzeba nawet kalendarza.
Zimowa Wiedźma budzi się,
a jesienna szykuje miotłę do odlotu.
*
*
*
Rano budzi mnie Wenus świecąca prosto w okno.
Kilka dni temu towarzyszył jej ubywający Księżyc.
Jeszcze jest ciemno,
ale na wschodzie widać już jaśniejący pas świtu.
Dnieje.
I ja, ciągnięta energią brzasku,
wychodzę z nocnego wyciszenia.
Kontempluję kartę "Nocna Przejażdżka".
Ogarnia mnie poczucie wolności.
Oto nowy dzień, a ja mogę zrobić z nim to, co zechcę.
Mogę dać się ponieść twórczej pracy w domu,
albo odpocząć robiąc nic.
Mogę pójść do lasu, albo na pola,
albo w góry, nad rzekę, albo nad morze.
Wszystko jest wokół, niedaleko,
cały wachlarz wyboru.
Myślę o tym, uśmiechając się do siebie,
a falująca łuna świtu całkiem unosi się już znad gór
rozwidniając czas nowego dnia.
Kontempluję kartę "Dzień i Noc".
Wchodzę w tryb magiczny.
To jest taki ekscytujący stan, w którym delikatnie odczuwam to,
czego nie widzę oczami.
Stan czucia duchem.
Gdy robię poranny napar - czuję obecność duchów roślin,
których materialna część, ususzona,
jest teraz w moim kubku.
Słyszę bulgotanie gotującej się wody.
Wody, która spłynęła z gór,
a ja uchwyciłam jej trochę,
by teraz w połączeniu z roślinami
weszła życiodajnie w przestrzeń mojego ciała.
Czuję bardzo wyraźnie, jak to wszystko się dzieje.
W trybie magicznym widzę każdy mój ruch,
każdą myśl, każde spojrzenie.
Widzę każdą ciszę i każdy dźwięk.
Widzę zapach i widzę smak.
Widzę - to znaczy jestem świadoma.
Boso wychodzę przed dom i wdycham rześkie powietrze.
Prosto z tego świtu, który właśnie zaistniał.
Nasycona wschodem, obracam się ku południu
pozdrawiając to, co idzie z tamtego kierunku.
Wiatr. Idzie właśnie stamtąd.
Ptak, leci właśnie stamtąd.
Przez chwilę lecę razem z nim.
Wyczuł mnie i poruszył głową, by spojrzeć na mnie.
Obracam się twarzą na zachód.
Tam jest duże wzniesienie, z którego rozciąga się
piękny widok na okolicę,
tam rosną stare dęby i wielki jesion -
król mojego ogrodu.
Przesuwam dłonią z góry na dół
i symbolicznie chowam za zachodnim wzniesieniem to,
co czuję, że już nie jest mi potrzebne.
Odwracam się na północ, w kierunku
rozłożystych pól i łąk, w stronę morza.
Zamykam oczy i przez chwilę w wyobraźni poddaję się
jego falowaniu i kołysaniu, słonemu obmywaniu
całej mojej istoty, aż moje wewnętrzne morze
podpływa pod same oczy łzami wzruszenia.
Wzruszyć się czyli poruszyć coś w sobie.
Coś dobrego. Coś wiecznego. Coś żywego.
Morze zawsze mnie porusza.
Wracam do punktu wschodu.
Chmury zasłaniają słońce, ale wiem dokładnie,
gdzie ono jest.
Jestem dalej w trybie magicznym, ani-mistycznym,
w obserwacji i uważności, w żywym życiu,
od wschodu do wschodu poprzez wszystko, co pomiędzy.
Kontempluję kartę "Obserwator".
Domyka się półrocze schodzenia coraz bardziej w dół - od czerwca do grudnia.
Jestem teraz najgłębiej na wdechu.
Za chwilę przesilenie, Yule, które zacznie wydychać
i pociągnie nas ku powierzchni, ku wzrostowi i nowemu kwitnieniu.
Patrzę na bezlistne drzewa i widzę zarys i krój nowych liści,
których jeszcze nie ma.
Kontempluję kartę "Słuchaj".
Patrzę na odpoczywające hortensje i słyszę
jak rozwijają się barwne kule nowych kwiatów,
które tkwią teraz w niewidzialnym potencjale.
Idę boso po zimnej, wilgotnej od deszczu ziemi
i czuję gdzieś głęboko pod stopami plątaninę korzeni.
Jestem.
Słońce przekroczy punkt przesilenia
22 grudnia o godzinie 4:27.
Zima.
Kontempluję kartę "Zmiana Pór Roku".
Poranna magiczna wędrówka od wschodu do wschodu.
Wchodzę do domu, by opisać słowami to,
co się da wyrazić.
To namiastka.
Właśnie to przeczytaliście.
Cała reszta, której nie da się zamknąć w słowach -
jest w wewnętrznym przeżywaniu.
Przejdźcie na drugą stronę lustra
i magicznie przeżyjcie to sami 😊
(Karty z talii Oracle of Mystical Moments
autorstwa Catrin Welz - Stein)