Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Marokańskie Tanger


Zwykle z hiszpańskiej strony, gdzie mieszkamy, 
widzimy marokański brzeg Afryki.
Tym razem było odwrotnie -
mała wycieczka promem i oto jesteśmy po przeciwnej stronie.

Na zdjęciu Klaudia i port w Tanger.

Wychodzimy z portu i kierujemy się do miasta. A tam...

true colors
i robimy zakupy... 

...spacer po mieście, potem po plaży,
a potem...

coś dla ochłody, bo gorąco, gorąco.
Batido tropical i batido de fresa,


i miejscowa specjalność - gunpowder green tea z miętą czyli
niepowtarzalny smak mieszanki  mocno osłodzonej zielonej herbaty
ze świeżymi liśćmi mięty (hierbabuena).

Po całym dniu pełnym wrażeń, biegniemy na prom, prawie spóźnione. 
Pożegnanie z Afryką i wracamy na hiszpańską stronę.


21:20, powoli zachodzi słońce, wieje silny wiatr -
siedzimy z Klaudią na plaży na przylądku Punta de Tarifa.


To jest miejsce, gdzie kończy się Europa,
a Morze Śródziemne łączy się z Oceanem Atlantyckim
(Cieśnina Gibraltarska) 


Stąd już tylko 20 km do wybrzeża Afryki,
skąd właśnie wróciłyśmy.

Dalej



czasami wydaje mi się
że dotarłam do portu
i że zarzucę kotwicę

nie wiem skąd nagle
wypływa to pragnienie
by pójść znowu dalej
tam, gdzie zmieniają się
odcienie błękitu
gdzie woda odcina niebo

stale od nowa to marzenie
by pójść
po wąskiej linii styku
nieistnienia z niebytem
tiulem słonych kropli
aksamitem zachwytu

i poszłam...

bo najdłuższa podróż
zaczyna się często
po przybyciu