Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Szafa

Mój znajomy poeta, Arek, napisał:

"Księżyc
tak cierpliwie
pulsuje
dużeje i maleje"

Dużeje! Cóż za obrazowe, zwięzłe i niesłychanie przydatne
w wielu okolicznościach słowo!
I czemu ja go wcześniej nie znałam?   :D
Przecież każde drzewo dużeje, gdy rośnie,
że o moim wnuku nie wspomnę!
I tyle innych rzeczy, które dużeją.

Ale nie o tym chciałam. Chciałam o szafie.
Co prawda ona też dużała w miarę, jak ją robiono,
ale jak ją poznałam, to była już wielka, ciężka, trzydrzwiowa.
Szafa u moich dziadków.

Bo są takie wiersze, które inspirują do tego, żeby 
dopisać do nich własną historię,
przypomnieć ją sobie.
Jak wiersz Arka o szafie właśnie, i o dziadkach:

Szafa (Arkadiusz Irek)

Jeśli było
przejście w zaświaty
to właśnie
przez jej drzwi

świetna kryjówka
w chowanego
magiczne miejsce
do obserwacji
na całe życie -

dziadek rzucał
pioruny jasne
babcia nie bała się
potrafiła znieść wszystko

zwycięski dziadek
kupował kości
po złotówce
i obierał
cieniutkim nożem
babcia robiła
kosmiczne mielone

dziadek palił płaskie
dopalał się
tabletkami z krzyżykiem
papieros w lufce
odmierzał drzemkę

babcia
przysypiała na sekundy
ale i wtedy
musiała coś robić -
odganiała ręką
natrętne anioły

w niebie była też
maszyna singer
na której można było
podróżować
naprawdę daleko
trzeba było tylko
uważać na palce

za sąsiednimi drzwiami
na półce
stał koszyk zaczarowany
z guzikami

dzięki tym guzikom
do teraz można
dopinać
cały ten cudowny
zwariowany wszechświat

szafa zaskrzypiała
na jednym
a potem na drugim 
pogrzebie

*

Szafa (Mar Canela)

dziadek miał wodę 
w syfonie
i tylko zmieniał naboje
by ostro gazowało
a na święta
z anielską cierpliwością
robił gwiazdki z pasków papieru
lubił wódkę
i palił papierosy w lufce, sportowe i klubowe
dużo

tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
kochała...

szafa u dziadków była ogromna
na górnej półce stało
pudełko z koralami
a niżej między ubraniami
pachnącymi naftaliną
było przejście w zaświaty
(tamtędy właśnie przeszli
oboje, w ciągu dwóch lat
jedno po drugim)

dzięki koralom babci
do teraz można nawlekać
wnuków, wnuków, prawnuków

maszyna singer
stała w kącie za szafą
klekotała jak stary pociąg
a ja zawsze wolałam latać, więc
razem z cioteczną siostrą
wchodziłyśmy na szafę
i cała naprzód!
nie zważając na sufit

tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
porody w okupowanej Warszawie
dziadka z lufką
i latające wnuczki

każda szafa
przepada gdzieś w końcu
w mroku dziejów
ale to bez znaczenia
bo i tak
przejście w zaświaty
jest w każdym z nas



*   *   *

(Dziękuję, Arku. Mrrrr... Ty wiesz :))