Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Baby zielarki, baby szeptuchy

 Usadow się wygodnie, weź trzy głębokie oddechy i...
odpłyń ze mną w wymyślony świat.
Nie wszystko musi być takie, jakie jest,
może być całkiem, albo choć trochę inne.
Daj się zapomnieć, zanuć ze mną tę melodię.
Daj się zaczarować, daj się unieść,
pozwól sobie powrócić do stanu beztroski
i wewnętrznego uśmiechu serca.

Mam w ogrodzie zioła, mam ropuchę, mam jaszczurki.
Czekam na zaprzyjaźnionego jeża,
który lada chwila wybudzi się z zimowego snu.
Sroki budują gniazdo na jesionie obok domu,
a gdy zaparzam fioletowy napar
z relaksującej klitorii, czuję się błogo i dobrze.


I wtedy przychodzą te bajania.
Jeśli masz ochotę, to posłuchaj...

Kalima zabarwiła Hiszpanię

 Wczorajszy poranek zaskoczył nas dziwną aurą,
typową bardziej dla Wysp Kanaryjskich,
niż dla północy Hiszpanii.
Pamiętam to zjawisko z czasów, gdy mieszkałam w Andaluzji,
czyli w sumie rzut beretem od Maroka,
ale tutaj, jak i w innych częściach Hiszpanii,
 to niecodzienny i rzadki widok.

Calima (kalima).

Samochód, jak i wszystko dokoła, 
zmienił nieco kolor na rdzawo-miedziany. 
Przyglądałam się tym drobinkom,
które przywędrowały z silnym wiatrem aż z Sahary,
z niejakim rozrzewnieniem -
no bo żeby aż tyleset kilometrów się nalatać! 😃



Z radością zebrałam trochę do słoika
żeby wykorzystać ten maleńki fragmencik saharyjskiej pustyni 
jako pigment do malowania, na przykład, mandali.

Mam już wiele pięknych pigmentów,
które przygotowuje mój wnuczek z czego tylko się da:
z popiołu, tłuczonych kamieni, suszonej gliny, z cegły,
z różnych warstw ziemi,
z ususzonej, zmielonej pestki awokado, 
z wapiennych skał, z piaskowców.
A teraz dołączył do nich gość z daleka -
nazwałam go Tchnieniem Sahary.

Oto on, delikatny jak puch, 
leciuteńki, miękki i pulchny.
Bienvenido!


Tworzenie za pomocą tych darów natury
to jak zanurzanie się w odległe historie Ziemi
i wydobywanie ich na powierzchnię Czasu
w mgnieniu tej chwili, tego ułamka wieczności,
który jest mi dany.
 



Mandala w barwach ziemi i z materii Ziemi -
fragment kosmosu w moich rękach.


Niesamowite było widzieć wokół siebie
krajobraz w kolorach nieco jak z Marsa.
A przed chwilą spadł deszcz
i saharyjski piaskopył wniknął w ziemię.
Tak oto wszystko jest ze sobą połączone i przenika się wzajemnie.


Minęło 9 miesięcy

odkąd pożegnaliśmy poprzednią wiosnę. 
Natura zatoczyła koło,
wiele rzeczy się zmieniło
i jesteśmy już w innym miejscu w przestrzeni świata.

Zatem wybudzanie
związane nie tylko z wiosną.
A primavera jest już za najbliższym zakrętem,
mimo że trzy noce temu okoliczne góry przypudrował biały puch.
Ale "wiosna jest rozpuszczaniem zimy"
jak słusznie zauważył Ludwik Jerzy Kern.
Tej białej pani już dziękujemy 😜

"To był jeden z tych marcowych dni,
kiedy słońce świeci gorąco, a wiatr wieje zimno,
kiedy jest lato w świetle, a zima w cieniu".
(Charles Dickens)
No i tak właśnie teraz jest.


Pomimo śniegu na szczytach, w dolinie kwiaty szaleją.
Dodatkowo kupiłam bratki i jaskry, bo na ich widok w sklepie 
serce zabiło mi mocniej.



Powrót kwiatów i zieleni
to jak uchylenie wieka magicznego kufra,
z którego wyfruwają barwne motyle, wróżki i elfy,
zaczarowane płomyki marzeń i perlisty śmiech.



"Kwiaty późnej zimy i wczesnej wiosny
zajmują miejsce w naszych sercach
nieproporcjonalnie do ich wielkośći".
(Gertrude Wister)



Jest już pokrzywa i mniszek,
zatem sezon na energetyczne, żywe soki 
uważam za otwarty :)




Patrzę na ususzone igły sosnowe
i myślę, że to już dobra chwila na zmianę dekoracji, 
czas na założenie nowej okładki 
w notatniku z marcowych rozbudzeń, zakwitnięć, rozpachnień.



A wieczorami dźwiękiem  bębna
z samej siebie wypędzam już powoli, acz coraz energiczniej,
chłodne energie zimowego zaspania i letargu.

To był dla mnie dobry, głęboki czas introspekcji -
mój duch wychwycił z Pola Wszystkiego
wiele cennych, nowych  informacji,
które będę teraz zasiewać, dokarmiać, ładować życiodajną energią.
Bo energia idzie krok w krok za naszą uwagą,
więc zasilam to, co chcę, aby rosło.
Dźwięk powracającej wiosny
to narastająca melodia mocy życia, 
crescendo światła, ciepła i kolorów. 
Jak dobrze, że to już.