Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Akt Drugi

w miejscach zdarzeń losowych
dzieją się różne światy
w każdej chwili możesz 
wejść albo wyjść
drzwiami których nie ma

choć nie znasz drogi
i tak tam trafisz
bezbłędnie i punktualnie
po śladach własnych stóp
odciśniętych na wietrze

wróżę właśnie dziś:

nie spotkamy się nigdy
albo spotkamy się zawsze
co po czym nastąpi
i czy jednak w ogóle
dowiesz się z ruchu ust
gdy postawię ci karty

i kolejną lampkę szampana

i kolejną lampkę szampana

i kolejną lampkę szampana


potem wszystko zapomnij
i przed pierwszym zwiastunem
świtu Nowego Roku
odejdź bezszelestnie

lubię budzić się sama


"Nieważne, jakiego wieku dożywa kobieta,
nieważne, ile mija lat, wciąż ma przed sobą kolejne epoki,
etapy, pierwsze razy.
Na tym właśnie polega inicjacja:
tworzy arkady, szereg łuków, 
do których przejścia musimy się przygotować, 
by dotrzeć do nowego wymiaru poznania i istnienia".

(Clarissa Pinkola Estés)

*  *  *


Gdy parę dziesiątków lat już za nami
i kolejny rok odchodzi - refleksja:
tak, to już Życia Akt Drugi.
Zasiedlam się w nim coraz bardziej, przestawiam to i owo, 
przemeblowuję, przesuwam, przynoszę i wynoszę,
niszczę i stwarzam, buduję i rujnuję,
odkopuję i zakopuję, śmieję się i płaczę, 
tracę i zyskuję.

Kredą na ścianie rysuję sobie drzwi.
Otwieram je i przechodzę na drugą stronę.
Gdzie wtedy jestem?
O niebo dalej.

W oczy

spójrz mi w oczy
zatrzymaj spojrzenie
zobaczysz morze
splecione z niebem, czasem też
moje łzy

nie odrywaj wzroku
zostań tutaj
na noc, na dzień
na wieczność
na odległość oddechu
na czas westchnienia
choćby na parę chwil

przymknij powieki
już późna jesień
ciemno za oknem
spadają dni jak mokre liście
wiatr drogi zamiata

spotkajmy się
w moich oczach
zawsze możesz tu przyjść

(foto:net)

Z tęsknoty duszy

"Nie wolno się zadowalać byle czym.
Ukochanego mężczyzny nie można wybrać
z gotowego bufetu.
Trzeba go wybrać z tęsknoty duszy.
Nikogo dzika kobieta nie mogłaby ukochać bardziej,
niż mężczyznę, który jej dorówna.

Nakazanym przez naturę zadaniem mężczyzny
jest odnaleźć Jej prawdziwe imiona i wykorzystać tę wiedzę,
by się zbliżyć i zrozumieć duchową substancję,
z której jest zrobiona, pogrążyć się w Niej,
otulić Nią, zadziwić, doznać wstrząsu, a nawet przerazić.
I zostać z tym.
I wyśpiewać dla Niej Jej imiona.
Od tego Jej oczy nabiorą blasku.
I Jego oczy nabiorą blasku".

(Clarissa Pinkola Estés, "Biegnąca z wilkami")



między westchnieniem
a liściem spadającym
skrapla się cisza

potem paruje

tak rodzi się mgła
za którą snujesz się w kapeluszu
sennie, niewyraźnie

mogę się w tobie zakochać
jeśli jesteś dziwny
dziki i nieodgadniony
jeśli przeszedłeś
przez wiele zamkniętych drzwi
żadnych nie otwierając

jeśli umiesz czytać
z dłoni leśnej paproci
i znajdować życie
wśród korzeni drzew
jeśli umiesz śmiechem
zabić złą godzinę
i kłamać jak z nut
patrząc prosto w oczy

mogę, jeśli umiesz zakreślić
ogniste kręgi na wodzie
i jeśli lubisz z dziupli
wyjadać kradzione orzechy

jeśli tylko umiesz
z dymu dom zbudować
z bujanym fotelem
gdzie u progu konar stuletni
obok miotły mojej postawisz

mogę się w tobie zakochać
a potem...

potem cicho wymkniemy się
z tej baśni



Kochaj mnie za to, co widzisz z zamkniętymi oczami,
albo za to, co czujesz, kiedy milczę.
To samo zrobię dla ciebie, wędrując u twego boku.
A jeśli będziesz ze mną, nauczę cię latać,
a ty nauczysz mnie pozostać.
(modlitwa indiańska)