Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Jesienna Andaluzja

  Niektórzy jesienią zbierają jabłka i gruszki...
a ja zbieram... pomarańcze,
które właśnie dojrzewają
w całej swojej pomarańczowości :)


Dziś było 20 stopni i słonecznie.
Potem nagle z gór zeszły chmury kłębiaste.
Spadł deszcz, który zniknął równie szybko,
jak się pojawił.
Wtedy podrzuciłam wysoooko w górę
jedną z moich pomarańczy.
Zawisła na niebie, rozpromieniła się z radości,
a zawstydzone słońce otarło z oczu
resztkę deszczu
i zalśniło w całym swoim jesiennym majestacie.

Andaluzyjski listopad pachnie pomarańczą.