Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Ken Wilber

"Wszystkie rzeczy, które wiesz o sobie, są obiektami w twojej świadomości.
Są to obrazy lub idee, pragnienia, uczucia,
które przesuwają się przed twoją świadomością.
Kiedy opisujesz siebie, wymieniając wszystkie te obiekty,
ostatecznie podajesz listę błędnych utożsamień, listę dokładnie tego,
czym nie jesteś.

Przed tobą przepływają obłoki, przepływają twoje myśli,
przepływają cielesne doznania - przepływają i znikają.
A ty nie jesteś żadną z tych rzeczy.
Jesteś bezkresną przestrzenią wolności,
w której wszystkie te obiekty pojawiają się i znikają.
Jesteś bezkresną przestronnością
i bezkresną Pustką, wolną przestrzenią, otwartością,
poprzez którą manifestacja pojawia się, pozostaje na chwilę i znika.

"Widz" w tobie, obserwujący wszystkie te obiekty, Świadek,
jest czystą Pustką.
Utożsamiamy Widza  z małymi, zniewolonymi i ograniczonymi,
 indywidualnymi podmiotami i przedmiotami,
z rzeczami, które można ujrzeć, które cierpią i które nie są tym,
czym my jesteśmy.
To utożsamienie to początek zniewolenia.

Można wyraźnie ujrzeć podmioty i przedmioty, ale nie można ujrzeć Świadka.
To jest Widz, a nie coś, co można zobaczyć.
Jest nieobecnością wszelkich podmiotów i przedmiotów.
Świadek jest całkowitym wyzwoleniem od nich, całkowitą Wolnością,
która nie jest schwytana w ich zamieszanie, pragnienia, lęki i nadzieje.

Jesteś czystym źródłem świadomości, a nie czymś, co powstaje w świadomości.
To rzeczy powstają w świadomości, powstają w przestrzeni,
poruszają się w czasie, przychodzą i odchodzą.
Świadek nie jest obiektem, więc nigdy nie wchodzi w strumień czasu,
przestrzeni, narodzin i śmierci.
Czysty Widz jest wcześniejszy od życia i śmierci,
wcześniejszy od czasu i zamętu, wcześniejszy od przestrzeni i ruchu,
wcześniejszy od manifestacji.
Jest bezczasowy i wieczny.

Przestrzeń, czas, obiekty - wszystko to po prostu przepływa.
Ty jesteś Świadkiem, jesteś czystym Widzem,
który jest Pustką, Wolnością, Otwartością, 
przez którą cały ten pochód przechodzi,
nigdy cię nie dotykając, nigdy nie kusząc,
nigdy nie raniąc, nigdy nie pocieszając".

(Ken Wilber)

***


Ken Wilber (ur. 31 stycznia 1949 r. w Oklahoma City) 
nazywany bywa "Einsteinem świadomości",
a jego książka "Krótka historia wszystkiego" - perłą filozofii wieczystej.

Przez cały 1997 rok Ken prowadził dziennik wydany dwa lata później

pod tytułem One Taste (Jeden Smak).
W dzienniku opisał osobiste doświadczanie kosmicznej świadomości
zwanej też właśnie Jednym Smakiem.

Jeden Smak, jedna klaszcząca dłoń, niedualność, Jedność, Pustka, Źródło.


"Jest taki koan zen: 
"Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?"
Zwykle, oczywiście, potrzebujemy dwóch rąk do klaskania - 
taka jest struktura typowego doświadczenia. 
Odczuwamy siebie jako podmiot tutaj,
a świat jako obiekt tam. 
Mamy te "dwie ręce" doświadczenia, podmiot i przedmiot. 
Typowe doświadczenie powstaje
z uderzenia dwóch rąk o siebie, by stworzyć poruszenie, dźwięk.
Zewnętrzny obiekt uderza we mnie jako podmiot -
 dwie ręce klaszczą razem i powstaje doświadczenie.

A więc typowa struktura doświadczenia jest jak uderzenie w twarz.
Zwykłe self ciągle obrywa przez "zewnętrzny" świat.
Zwykłe self jest serią stłuczeń, blizn, rezultatem uderzania 
dwóch rąk doświadczenia.
To tłuczenie zwane jest "duhkha" - cierpienie.
Jak mawiał Krishnamurti, w tej przepaści między podmiotem i przedmiotem
leży całe nieszczęście ludzkości.

Ale w stanie niedualnym nagle nie ma dwóch rąk.
Nagle podmiot i przedmiot są jedną ręką.
Nagle nie ma niczego na zewnątrz, 
co mogłoby uderzać w ciebie, ranić, dręczyć cię.
Nagle nie masz doświadczenia, jesteś każdym powstającym doświadczeniem
i dlatego momentalnie uwalniasz się w całą przestrzeń:
ty i cały Kosmos jesteście jedną ręką.
Nie ma niczego poza tobą, czego mógłbyś chcieć, pragnąć,
szukać lub trzymać się. 
Jesteś całkowicie Pełny, całkowicie Nasycony, tak pełny i nasycony, 
że granice Kosmosu rozlatują się zupełnie 
i pozostawiają cię bez daty czy trwania, czasu czy umiejscowienia, 
unoszącego się na oceanie bezgranicznej opieki. 
Jesteś uwolniony we Wszystko,
jako Wszystko - jesteś widzącym samego siebie promiennym Kosmosem,
jesteś wszechświatem Jednego Smaku.
Ten smak nie ma żadnych granic.

Więc jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?
Jaki jest smak Jednego Smaku?
Kiedy nie ma niczego na zewnątrz ciebie, co może cię uderzyć,
zranić, pchnąć, ciągnąć - jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?

Jak to wyraził pewien mistrz zen: 
"Kiedy usłyszałem dźwięk dzwonu,
nie było mnie i dzwonu, tylko dźwięk".
W bezpośrednim doświadczeniu nie ma dwoistości ani podwójności.
Nie ma wewnątrz ani na zewnątrz,
podmiotu ani przedmiotu - jedynie sama bezpośrednia świadomość,
dźwięk jednej klaszczącej dłoni.

Zatem nie jesteś tutaj, po tej stronie przezroczystego okna
i nie patrzysz na Kosmos tam. 
Przezroczyste okno rozbiło się,
twoje ciało-umysł zniknęło, jesteś na zawsze wolny od tego ograniczenia,
nie jesteś już "za swoją twarzą",
patrząc na Kosmos - po prostu jesteś Kosmosem.
Jesteś tym wszystkim.
Właśnie dlatego możesz połknąć Kosmos i przemierzyć wieki,
i nic się nie porusza.
Dźwięk jednej klaszczącej dłoni jest dźwiękiem supernowych,
eksplodujących w przestrzeni. 
Jest dźwiękiem śpiewającego drozda.
Jest dźwiękiem wodospadu w krystalicznie czysty dzień.
Jest dźwiękiem całego przejawionego wszechświata -
ty jesteś tym dźwiękiem.
Jesteś tym Jednym Smakiem.

Pierwotna Prawda jest dźwiękiem.
Względna prawda jest "ja" i "dzwonem", ciałem i umysłem,
podmiotem i przedmiotem.
Pierwotny stan jest wcześniejszy.
Dylematów względnych dwoistości nie można rozwiązać
jedynie na względnym planie. 
Cokolwiek byś nie zrobił z "ja" i "dzwonem",
nic nie uczyni ich jednością.
Niedualny stan, stan Jednego Smaku, jest samą naturą każdego doświadczenia,
zanim je podzielisz, zanim cokolwiek z nimi zrobisz,
zanim się czegoś uchwycisz, zanim spróbujesz czegoś uniknąć.
Dość łatwo jest uchwycić przebłysk, posmak niedualności.
Ale to dopiero początek.
Trzeba przejść do Źródła, a do tego nie wystarczy krótki przebłysk.
Jeden Smak musi przeniknąć wszystkie poziomy, wszystkie manifestacje.
Bezwysiłkowy wysiłek wymaga wielkiej wytrwałości, wielkiej praktyki,
wielkiej szczerości. 
Trzeba go podtrzymywać w stanie czuwania,
w czasie śnienia, w stanie bez śnienia.
Ale w istocie każde doświadczenie jest już niedualne,
czy jesteś tego świadomy czy nie. 
Żeby odkryć niedualność,
nie musisz zmieniać stanu swojej świadomości -
niedualność jest w pełni obecna w każdym stanie.
Chodzi o ROZPOZNANIE.
Rozpoznanie tego, co zawsze już jest obecne.
Właśnie teraz twoja świadomość zawiera w pełni 
każdą cząstkę Niedualnego stanu. 
On cały jest w twojej świadomości.
Po prostu tego nie rozpoznajesz.

Celem jest ujrzenie Pustki wszystkich Form,
a nie całkowite pozbycie się ich.
Formy ciągle powstają, a ty uczysz się unosić na fali.

Trwaj jako Pustka, zawieraj wszystkie Formy,
jak zwierciadło wszystkie odbijane obiekty.
   Formy ciągle powstają i ty, jak dźwięk jednej klaszczącej dłoni,
jesteś wszystkimi Formami.
Jesteś manifestacją.
Ty i wszechświat to Jeden Smak.
Twoja Pierwotna Twarz jest najczystszą Pustką i dlatego za każdym razem,
gdy spoglądasz w lustro, widzisz jedynie cały Kosmos.

Nie wymyślisz sposobu na zbliżenie do Źródła,
ponieważ jest tylko Źródło.

Słońce świeci nie na ciebie, lecz w tobie.
W twoim sercu galaktyki rodzą się i umierają.
Czas i przestrzeń tańczą jak skrzące się obrazy na obliczu promiennej Pustki.
Cały wszechświat traci ciężar.
Jednym haustem możesz połknąć Drogę Mleczną,
położyć sobie Gaję na dłoni i pobłogosławić ją.
Wszystko to są najzwyklejsze w świecie rzeczy i dlatego nie zważasz na nie.


I oto ukryty w sekretnej jaskini Serca,
gdzie Bóg i Bogini ostatecznie się jednoczą,
gdzie Pustka obejmuje wszystkie Formy,
gdzie Wieczność radośnie wyśpiewuje pochwały wspaniałego Czasu,
gdzie Wstępowanie i Zstępowanie 
trwają miłośnie objęte w dźwięku jednej klaszczącej dłoni - 
tutaj zawsze we wszechświecie Jednego Smaku, 
Kosmos rozpoznaje swoją prawdziwą naturę.

Tu w Sercu, gdzie ta para ostatecznie się jednoczy,
cała gra jest rozegrana, a ty jesteś dokładnie tam, gdzie byłeś,
nim rozpoczął się Spektakl.
Nagle wstrząśnięty całkowitą oczywistością,
rozpoznajesz swoją własną Pierwotną Twarz, twarz całkowitej Pustki,
która uśmiecha się jako całe stworzenie i śpiewa jako cały Kosmos -
a wszystko to jest spełnione w tym pierwotnym spojrzeniu.
Pozostaje tylko uśmiech i odbicie księżyca w cichym stawie,
późno w krystalicznie czystą noc".



"Wszyscy mistycy i mędrcy
opowiadają różne wersje tej samej historii:
jak to budzisz się pewnego ranka i odkrywasz,
że jesteś nieoddzielny od Wszystkiego,
bezczasowo, wiecznie, nieskończenie.

Powiem ci, co sądzę:
mędrcy są wznoszącym się koniuszkiem
tajemnego impulsu ewolucji,
są wiodącą siłą pędu do samotranscendencji,
ucieleśniają pęd Kosmosu do większej głębi
i poszerzającej się świadomości.
Sądzę, że jadą na krawędzi promienia świetlnego,
biegnącego na randkę z Bogiem.
I sądzę, że wskazują na tę samą głębię
w tobie i we mnie, i w nas wszystkich".

***

"Tak jak najpierw trzeba mieć litery, żeby tworzyć słowa,
i trzeba mieć słowa, aby mogły powstawać zdania,
tak samo ewolucja świadomości idzie od stopni najniższych
do najwyższych, duchowych albo transpersonalnych.

Są to stopnie, jakie wewnętrzne "ja" przechodzi
na drodze od podświadomości, poprzez samoświadomość
do nadświadomości - Duch odkrywający samego siebie,
niezwykły łuk ewolucji świadomości, 
lot jednego do Jednego.

Ken Wilber mówi nam, 
że wyższe lub głębsze stany świadomości (szaman, jogin, mędrzec) są tym, 
co nazywamy nadpsychicznym, subtelnym 
i niedualnym poziomem nadświadomego rozwoju. 
Jest jakby drabina, ale taka, gdzie każdy wyższy poziom
nie tyle znajduje się nad niższym,
ale przekracza go, rozwija i zawiera w sobie,
a jeśli zniszczysz niższe szczeble - upadną wraz z nim te wyższe.

Zatem jest jakby drabina, wchodzący i widok.
Na każdym szczeblu inaczej widzi się świat, siebie i innych.
Gdy świadomość się rozwija, powstają różne przestrzenie,
różne światy - nie istnieje tylko ten jeden dany nam dawno temu,
który wszyscy odbierają jednakowo.
Na każdym szczeblu uzyskujesz innego rodzaju utożsamienia,
innego rodzaju potrzeby i innego rodzaju moralną postawę.
Na każdym szczeblu można się potknąć albo pójść w niewłaściwym kierunku.
I doznać poważnych obrażeń.

Self w każdym punkcie swego rozwoju 
będzie dawało około 50% odpowiedzi z jednego poziomu, 
25% z poziomu wyższego i 25% z niższego.
Żadne self nigdy nie jest po prostu "na" jakimś stopniu.
A co więcej, istnieją wszelkiego rodzaju regresje,
spirale, chwilowe skoki do przodu, doświadczenia szczytowe, itd.
To trochę tak, jak z kulturami, które mają przeciętny środek ciężkości,
choć część jednostek znajduje się ponad,
a część pod tym centrum. 
Tak samo schemat self ma niejako swój własny środek ciężkości,
a niektóre jego wnętrza mogą być powyżej,
a niektóre poniżej jego przeciętnej świadomości.
Niektóre aspekty wchodzącego mogą utknąć na niższych szczeblach.
Ktoś może, na przykład, być niewiarygodnie rozwinięty intelektualnie,
ale nadal być na nizinach moralności, narcystyczny,
egocentryczny, znerwicowany, emocjonalnie prymitywny.
Pewien aspekt oddzielił się, nie wspina się dalej, nie rozwija się.
Nim self osiągnie wiek dojrzały, może stracić 40% swojego potencjału,
który utknie w oddzielonych, małych jaźniach na tym poziomie rozwoju,
na którym były w chwili odszczepienia.
I one mocno domagają się uwagi, kopią i gryzą, i nie dają spokoju,
a ty bierzesz je za depresję, obsesję, niepokoje lub inne pasożyty,
które nieustannie wytrącają cię z równowagi.
Te oddzielone jaźnie, które trzymają się niższych poglądów,
pochłaniają dużo energii i mogą ściągać w dół, blokować integralny rozwój.
Zatem należy nawiązać z nimi łączność i doprowadzić je do świadomości.
Uwolnić je od fiksacji i oddzielenia, 
i włączyć w nurt ewolucji naszej świadomości, 
aby przestały wywierać swój wsteczny wpływ
płynący z niższych poziomów świadomości.

Bo możesz mieć potężne doświadczenie szczytowe, 
ale twoje prawdziwe self, 
twój środek ciężkości  może przyswoić to doświadczenie 
wyłącznie w zgodzie z własnym stopniem rozwoju.
Duchowe doświadczenia nie pozwalają pominąć wzrostu i rozwoju,
na których opiera się trwałe duchowe urzeczywistnienie.
Wejrzeć na wyższą strukturę to jedna rzecz, ale naprawdę tam żyć,
to całkiem co innego.

A gdy w pewnym momencie wejdziesz na szczyt drabiny... to co dalej?
Jak mówi powiedzenie zen - jesteś na szczycie stustopowego słupa,
a jednak musisz zrobić jeszcze jeden krok.
Robisz ten krok i gdzie jesteś?





.
.
.
.
.

Kiedy wychodzisz całkowicie poza drabinę,
swobodnie wpadasz w Pustkę.
Już nie jesteś "tutaj", a świat - "tam".
Nie patrzysz na Kosmos, jesteś Kosmosem.

Wejdź po drabinie i sprawdź sam".

***