Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Po dzieciach widać...

...jak rośniemy. 
Dorastamy. Zmieniamy się.
Razem wchodzimy w czas. 
Razem przemierzamy las. 
I życie. 
Pielgrzymujemy.
Aż tu nagle... dzieci naszych dzieci. 
I znów rośniemy. 
Nowa rola, nowy etap, nowe przygody, nowy las. 
Znów, jak kiedyś, mała rączka w naszej dłoni, 
znów zbieramy szyszki, patyki, gałęzie, 
zjawia się wilk i czerwony kapturek. 
entliczek pentliczek, i morele baks.


To, co było - już tego nie ma.
Zostaje w sercach. We wspomnieniach. 
Na zdjęciach.
Pierwszy rok, drugi, trzeci... 




Spacery. Zabawy. Czułość.
W kwiatach. W szeleście suchych liści. 
W porach roku. W zmiennych krajobrazach. 
W nas. 



Czwarty rok, piąty... 
Dużo wspólnie spędzonego czasu.
Nowych zdziwień, kolorów, smaków, odgłosów.
Bo bycie babcią to zupełnie co innego, niż bycie mamą.
Ta miłość, która przez wiele lat
skupiała się na dziecku, 
teraz nagle znajduje nowe ujście, nowe rozgałęzienie. 



Dodatkowo bycie babcią bardzo szybkiego wnuczka
to niemałe wyzwanie :)
Trzeba nadążyć!
Trzeba być tu i tam, na górze i na dole,
czasami jednocześnie :)


Babcia. 
Babcia niesie ze sobą odleglejszą przeszłość, 
takie historie i opowieści, 
które zakotwiczone są w onegdaj. 
Niesie żeńskie rozgałęzienie korzeni
wrośniętych już głęboko w ziemię, 
księżycowe energie tej, która jest starsza, 
 ying przyjmowania i miękkości łona, 
i kołysanie wieków. 
Niesie archetyp ogniska domowego 
płynącego mlekiem i miodem, 
niesie chleb i zioła, i misia do spania. 
I pościel pachnącą wiatrem. 
A gdy trzeba, to przychyla nieba. 

Szósty rok... 

Między oddechem a ziemią pod stopami, 
między babcią a wnukiem
jest takie miejsce,
które codziennie na nowo wypełnia się 
treścią naszego życia,
morzem naszej miłości, 
sensem naszego istnienia. 


C. d. n. 

Czy ten świat naprawdę istnieje?

Iluzje tego świata tak bardzo się nam narzucają,
że przyjmujemy je za realne.
A tymczasem, na przykład - kolory. 
Nie istnieją. 
To jedynie cecha tworzona przez mózg,
a nie właściwość rzeczy samej w sobie.
Mój niebieski samochód nie jest niebieski.
No to jaki jest?
Moja żółta sukienka nie jest żółta.
Hmm...

Trawa oczywiście też nie jest zielona. To tylko my ją tak postrzegamy
dzięki temu, że oko potrafi rozróżniać różne długości fal.
Widzenie kolorów to wyłącznie subiektywne wrażenie psychiczne
powstające w mózgu.




Ciemność. Nie istnieje. 
To jedynie brak światła.
Jeden promień światła jest w stanie rozproszyć najgłębszą ciemność.
Możemy przenosić źródło światła i ciemność znika.
Ale nie da się wziąć ciemności i zanieść jej gdziekolwiek,
aby zaciemnić rozświetlone miejsce.




Czy ten świat w ogóle jest jakiś sam w sobie?
Skoro żyjemy w tym samym świecie, a widzimy go na tyle różnych sposobów?

Obraz rejestrowany przez konie jest powiększony o około 50%
w stosunku do naszej percepcji.
Ptaki widzą to, co dla ludzi jest niewidoczne,
ponieważ siatkówka ich oka jest wrażliwa na ultrafiolet.
Po zmroku kot widzi około 8 razy lepiej niż człowiek.
Bielik amerykański widzi na odległość 5 km.
Mucha w ciągu jednej sekundy odróżnia 300 błysków światła,
podczas gdy człowiek - 50.



Po lewej stronie kwiat taki, jakim go widzi człowiek. 
Po prawej taki, jakim go widzi pszczoła. 
Jaki on naprawdę jest sam w sobie, 
gdy nikt na niego nie patrzy? 

Wszechświat jest pełen promieniowania o różnych długościach fal.
Wydaje nam się, że w kosmosie jest ciemno, ale tak nie jest.
To jedynie receptory siatkówki naszego oka nie wychwytują
innych długości fal niż te pomiędzy około 380 - 740 nanometrów.
W tym przedziale widzimy. 
Tylko tyle.
Gdybyśmy mieli zdolność widzenia w szerszych zakresach -
Wszechświat stałby się dla nas jasny jak słońce!
Kto wie, co jeszcze byśmy zobaczyli?

Czy da się zobaczyć wiatr?
Prąd? Powietrze? Energię? Gaz? Świadomość, myśli? Grawitację?
Czas? Atomy? Gwiazdy w dzień?
Im więcej światła, tym mniej widać...
Samego światła też zresztą nie widać...

A gdzie jest materia? 
Prawie cała materia składa się z atomów,
ale wypełnienie przeciętnego atomu materią wynosi mniej
niż około jednej dziesięciobilionowej procenta.
A elektron krążący gdzieś wokół jest jeszcze mniejszy
i jak dotąd nikt nie wykrył, aby przejawiał w ogóle jakiś rozmiar (!)
Przeszło 99,99% objętości zwykłej materii to pusta przestrzeń.

Patrząc do wewnątrz można zobaczyć
o wiele, wiele więcej, niż fizycznymi oczami.



Czy to jest mniej realne od tego, co widzimy w twardej materii,
która jest pusta
i w kolorach,
które nie istnieją?



Czy ten świat naprawdę istnieje?
Czy jest jedynie projekcją naszych umysłów?
A nasze umysły projekcją tego, który nas pomyślał?
A kto jego pomyślał?


Gdy go o to pytam, odpowiada: 
- Mam wiele drzwi. 
Otworzę ci te, do których zapukasz.