Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

W cieniu lata

głosy starego jesionu
mówią że niebo
na wyciągnięcie gałęzi


między moimi dłońmi
taniec w cieniu lata
splot istnienia i nieistnienia
macadamia kobiecych zmysłów
głodna uwolnienia


w zapachu skoszonych traw
oddech każdego źdźbła
a na kuchennym stole
tkliwość zebranych owoców
tak już bardzo dalekich 
od ciemności korzenia


w moich skroniach, czuję, pulsuje
szept tej chwili i wieczność
i słodkie znużenie
pełna jestem pełni Księżyca
i pachnącej sierpniem zieleni


P.S. "We własnej psychice wyczuwamy odgłos dalekiego,
znanego oddechu, czujemy drżenie ziemi
i instynktownie pojmujemy, że porusza się w nas
coś potężnego, ważnego, wolnego i dzikiego.

Przemierzajmy psychiczne otchłanie,
zatrzymując się tu i tam,
słuchając głosu Odwiecznej Pierwotnej Matki,
karmiąc się owocami ducha i jednocząc się ze wszystkim,
co kochamy".

(Clarissa Pinkola Estés)