Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Łąki

zatrzaśnięta w czerwieni łąki
nie szukam wyjścia do świata
przyglądam się małym sprawom
wielkiego życia w trawie

niebo skręca w kierunku maków
mrówka po ręce mnie głaszcze
później wrócę do życia, później
bo teraz z Bogiem się bawię


Powrót

za jakiś czas
powrócę
na tamten świat

nie zabiorę niczego

może jedynie
zapach lata



Tak, lubię cztery pory roku:
lato, lato, lato, lato :)

Noszę w sobie emocjonalne lato.
Gorący wiatr jest moim sprzymierzeńcem.
Czereśnie, maliny, porzeczki, brzoskwinie, jagody, arbuzy,
truskawki i poziomki - pokarm dla mnie doskonały.





Jedna warstwa lekkiej sukienki
i pozłacana słońcem skóra.
Nagrzane kamienie.
Pył polnych dróg.


To wszystko pachnie latem.
Na zawsze.