Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Wzgórze zachodzącego słońca

Zarówno nad morzem, jak i nad rzeką,
w lesie, a nawet w swoim ogrodzie,
mam swoje ulubione miejsca, zakątki o mocniejszej energii.
Mam je i w górach.
Trzeba się tylko wspiąć kilka kilometrów,
a potem, kiedy już nogi zmęczone i oddech przyspieszony -
można łagodnie przejść w stan wytchnienia i relaksu.




Kwitną już wrzosy,
kwitnie starzec jakubek.
Jest bezwietrznie i tak, jak lubię - bardzo gorąco, 36 stopni.
Czyli temperatura wokół mnie taka sama, jak i we mnie.
Rzadko się to zdarza, ale w końcu doczekałam się 😆


W tej atmosferze gęstej od upału  
kadzidła mają intensywniejszy zapach,
a pióra wspominają czasy, kiedy w skrzydłach ptasich
wzbijały się w powietrze.
Latanie fascynuje mnie.


Moim dominującym żywiołem jest powietrze.
Gdy wykonuję czynności związane z powietrzem -
jestem w swoim żywiole, dosłownie i w przenośni.
Często palę kadzidła, które sama robię w taki sposób,
by mocno dymiły i dawały życie dymnym elementalom.
Dym uwalnia ciszę eteru.
W powietrzu wiszą klucze do innych światów -
na breloczkach z piór.


A pióra znajduję nieustannie, często prawie na nie wchodząc -
jakby wiedziały, którędy będę szła i czekały na mnie. 

Inne żywioły też są obecne w moim życiu, dla równowagi,
ale to powietrze jest moim ogniem, moją wodą i ziemią.

Lubię stać na skraju przepaści i spoglądać w dół.
Tak bardzo wtedy mi szkoda, że nie mogę wzbić się w powietrze
o własnych skrzydłach i poszybować jak ptak.


Zawsze odnosiłam wrażenie, jakby moje kości były lekkie
i łatwo wchodzę w stan nieważkości.
I teraz bacznie przyjrzałam się temu określeniu -
stan nie - waż - kości, czyli kości nie ważą.
Eureka! Język polski jest genialny!


Istnieją duchy powietrza zwane sylfami. 
Astrea Taylor w książce "Magia powietrza" podaje,
że "sylfy to proste, małe, dzikie i dziecinne istoty.
Jako czysty symbol żywiołu powietrza szybują na wietrze
i tańczą w piaskowych burzach.
Są odpowiedzialne za szelest liści oraz gałęzi,
to one turlają biegacze stepowe przez równiny.
Latają u boku ptaków i surfują po falach,
wzbijając pianę i rozpryskując wodę.
Kiedy wiatr cichnie, odpoczywają i korzystają z darów ziemi.
Czekają na kolejną inspirację, by znów wzbić się do lotu.


Sylfy potrafią wpływać na pogodę.
Można je wezwać, by wzbudziły łagodny wiatr.
Potrafią przenikać przez ciecze i ciała stałe,
by dostać się w dowolne miejsce.
Karmią się dymem z kadzidła i tańczą w jego oparach.
Uwielbiają muzykę.
Mogłaś je słyszeć, jeśli do twoich uszu dotarł kiedyś słaby głos znikąd
bądź wiatr przyniósł ci muzykę z nieznanego źródła.


Pierwszą osobą, która określiła elementale powietrza
mianem sylfów, był renesansowy alchemik Paracelsus.
Jego zdaniem sylfy to piękne humanoidy,
którym najbliżej do ludzi ze wszystkich elementali,
ponieważ jak my potrzebują powietrza.
Inni magowie twierdzili, że sylfy potrafią zagęścić powietrze,
by stworzyć ciało.
Pomagają również osiągnąć magiczny stan umysłu".


Wzywam sylfy ofiarowując im dym z kadzidła
i delikatny wiatr pojawia się.
Wow! 😊


Słońce coraz niżej.
Gdzieś w oddali, w dolinie, słychać dzwonki pasących się krów,
nieco bliżej - rżenie koni,
a wszędzie wokół - cykady.
Poza tym, cisza.
Siedziałam zasłuchana w tę magię wieczoru,
czas zwolnił bieg i do tego kojąca była świadomość,
że oprócz mnie i moich piór, zwierząt i owadów,
sylfów i duchów tego miejsca - nie ma tu więcej nikogo,
że nikt nie przyjdzie i nie zakłóci tego cudownego spektaklu.


Nadciągający zmierzch powoli zabierał słońce,
ale była pełnia, więc wiedziałam,
że dokładnie po przeciwnej stronie
za chwilę poda mi księżyc.
Patrzyłam na ciemniejące zarysy gór
i rozmyślałam o tym, że nie ma gór bez dolin,
jak i wzlotów bez upadków.

Powietrze łączy mnie z tym, czego nie widać.
Z tym, co wszechobecne, ale niepojęte i nietykalne - z Duchem.
Wdech i wydech, falowanie przestrzeni, przenikanie złudnego czasu.
Powietrze to zmiany i przemiany, wiatr we włosach,
trzepotanie skrzydeł i letniej sukienki.
To otchłań kosmosu.
To transformacja.
Wolność.


"Te same nachodzą mnie obrazy:
oto słońce znów niebo czerwieni
tu zachód widziałem wiele razy
jest jak gorący oddech kamieni". 
(Stevan Raicković)

Powoli ruszyłam z "mojego" wzgórza zachodzącego słońca,
spośród sosen, wytchnień i zamyśleń,
w drogę powrotną do domu.
Jak dobrze było móc tu być. 
Jak dobrze móc tu powracać.


"Żywioł powietrza cały czas nas otacza.
Jesteśmy w nim zanurzeni.
Powietrze można sobie wyobrazić jako niewidzialny świat
pełen energii, duchów i bóstw,
jako osobny energetyczny plan czy wydzielone królestwo.
Nasze myśli i słowa  prowadzą z nim
nieustanną komunikację.
Odbiera on nasze myśli,, fale mózgowe i komunikaty pozazmysłowe,
po czym tworzy z nich energię i wysyła w świat.
Tak działa magia manifestacji.

Wykorzystuj oddech, swojego ducha i zmysły!
Sięgnij po to, co porusza ten żywioł w tobie i sprawia,
że czujesz się lekki jak piórko.
W górę i naprzód! 
Leć!".
(Astrea Taylor)