Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Jakby na coś czekały

A każde drzewo, to okruch wieczności.
(Wiesław Myśliwski)

*

usłyszeć drzewo w sobie
usłyszeć siebie w drzewie
znaleźć drzwi w głąb, w podziemne korytarze
powrócić do korzeni
korzeniami do ziemi
ziemią do wody
wodą do nieba
aż i tylko tyle
nic więcej nie trzeba



Przeważająca liczba drzew nigdy nie doczeka się
dotknięcia ręką człowieka.
Mimo że rosną w miejscach, gdzie codziennie przechodzą obok ludzie.
Dużo ludzi.
Wzdłuż chodników, w parkach, wokół osiedlowych domów, 
na placach, przy przystankach, w ogrodach, na wsi czy w mieście -
zdajemy sobie sprawę z ich obecności, ale na tym koniec.
Idziemy dalej.
A przecież one do nas nie podejdą.

Często mam wrażenie jakby wodziły za nami wzrokiem.
Jakby na coś czekały. Jakby miały na coś nadzieję.
Jakby za czymś tęskniły.
Jakby.
Jednak. 
Jednak ludzie najczęściej mijają je jakby ślepi, głusi, zamknięci.

Dotknijmy ich czasami. Zauważmy je.
Wystarczy 30 sekund. Zatrzymać się i przyłożyć dłoń do kory.
Pogłaskać, poklepać.
Z czułością. Z wdzięcznością. Świadomie.



Nie tylko wtedy, gdy potrzebujemy ich energii, 
gdy szukamy wsparcia czy wzmocnienia -
gdy idziemy w zaciszne miejsce, by nikt nas nie widział,
wyszukujemy zdrowe, dorodne drzewo 
i przytulamy się do niego w konkretnym celu.

Chodzi mi o dotykanie przydrożnych drzew, 
do których nikt się nie uśmiecha, 
choć cierpliwie  stoją tam od zawsze;
drzew miejskich, które dzień po dniu
tkwią w zgiełku i szumie, w pośpiechu mijających je ludzi;
drzew, które rosną tuż przy domach, 
z których stale mieszkańcy wychodzą, albo wchodzą.
Czasem, na wiosnę, ktoś przelotem zauważy:
O! Zobacz, są już młode liście!  Jakie piękne! I bazie!

Traaach gałązki do wazonu...

Dotykajmy tylko po to, by podarować ten dotyk.
Krótka chwila wystarczy.

Wiązów jest coraz mniej, bo czują się niepotrzebne,
niedostrzegane. Wspierajmy je, gdy tylko napotkamy.

Zauważajmy drzewa. Zwracajmy na nie uwagę.
Podarujmy uśmiech, dobrą myśl, spojrzenie,
współodczuwanie.

Dotykajmy. 
Każde jedno dotknięte drzewo przekaże wiadomość innym:
że ludzie są dobrzy, że kochają,
że niosą w dłoniach czułość, a nie piłę motorową,
że można im zaufać, że jest dla kogo istnieć,
zielenić się, rosnąć, kwitnąć, szumieć, szeleścić.

Wiele z nich było tu przed nami.
Inne zostaną po nas. 
Uczcijmy tę krótką chwilę w wieczności, w której mogliśmy zaistnieć razem.




*

"W drzewach, w koronach drzew,
pod sutymi sukniami liści,
pod sutannami blasku,
pod zmysłami, pod skrzydłami, pod berłami,
w drzewach kryje się, oddycha, kołuje
ciche, senne życie,
szkic wieczności".
(Adam Zagajewski)