Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Głosy na wodzie

Kamień zagradza nam drzwi
do innych światów.
Głosy na wodzie
błyszczą, falują i cichną.
Niebo schowało
wszystkie swoje ptaki.
Kamienie jeszcze bardziej kamienieją.

(Octavio Paz)




pod taflą wody
kamienie pilnują przejścia

zostawię ciało na brzegu
może po nie wrócę
a może zabierze je przypływ
gdy będę już daleko
(nikt nie wie
czy daleko to wieczność
czy oka mgnienie)

sprawdzę sama co tam jest
zamiast wierzyć
bo wiara kryje zwątpienie
sprawdzę gdziekolwiek bądź
jest przecież tyle warstw
tyle przejść
pod taflą wody
gdzie kamienie

rozgarnę na boki
odbicie nieba
i drżące światłocienie
w jednej kropli
sekrety życia i śmierci
tajemnice płochliwe
niczyje westchnienie

sprawdzę, sama odkryję
w co zamienią siebie
w co zamienią mnie
w co zmieniły ciebie
pod taflą wody
omszałe kamienie


Wiem, że nie

                                  dla R


choć jeszcze wciąż płaczę
wiem, muszę zamknąć te drzwi
odszedłeś w inne przestrzenie
tu, chłodne jesienne mgły

gdy mijasz bezsenne księżyce
nawijam nasz wspólny świat
na wieczne albumy wspomnień
na serce, na duszę, na wiatr

wiem, że nie kończy się droga
wiem, nie istnieje czas
wiem, że zostałam sama
bo jesteś już pośród gwiazd





wśród pytań o sens życia
suche liście
kruche jak każde istnienie

wśród odpowiedzi
milczenie