Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Wiem, że nie

                                  dla R


choć jeszcze wciąż płaczę
wiem, muszę zamknąć te drzwi
odszedłeś w inne przestrzenie
tu, chłodne jesienne mgły

gdy mijasz bezsenne księżyce
nawijam nasz wspólny świat
na wieczne albumy wspomnień
na serce, na duszę, na wiatr

wiem, że nie kończy się droga
wiem, nie istnieje czas
wiem, że zostałam sama
bo jesteś już pośród gwiazd





wśród pytań o sens życia
suche liście
kruche jak każde istnienie

wśród odpowiedzi
milczenie