Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Z chrustu i sitowia

"Chciałbym w lesie, w ostępach dzikiego błędowia,
mieć chałupę - plecionkę z chrustu i sitowia,
zawieszoną wysoko w zagłębiach konarów
nad otchłanią jam rysich i wężowych jarów".
(Bolesław Leśmian)

(foto: net)


możemy mieszkać
w dziupli dzięcioła

w orzecha łupce
w dziurce od sera
w kropli deszczowej
na brzegu liścia
lub w pyle gwiezdnym
na Drodze Mlecznej

możemy mieszkać
na plastrze miodu
wśród ziaren piasku
w okruchu po cieście
każde mieszkanie
wnet pokochamy
z jednym wyjątkiem -
byle nie w mieście!

(na zdjęciu matka z córką, czyli Mar i Klau)

Czerwcowo

"Powiewy okien, mgliste letnie deszcze,
parność, jak ostrze w stężałym powietrzu".
(Stefan Napierski)



święte czerwca talizmany
powietrze w bezruchu ciężkie
leżę z nosem w ciepłej trawie
pachną rumianki i ziemiolawenda

odwracam się potem niespiesznie
twarzą ku chmurom sennym
wzrokiem prześwietlam nieba manowce

stopy oparte o krawędź wszechświata
gdzie ludzkich przeznaczeń dolina
syta, wieczna i bezdenna






Gdy mówię "jest"

w niewymuszonej ciszy
po prostu jesteśmy
istniejemy miłością całkowitą
bezwarunkowo
połączeni z całością

choćby dmuchał wiatr
i poruszały się liście
nie ma nikogo
kto by to tak określił
jaki mędrzec odważyłby się
uznać gdzie kończą się liście
a zaczyna wiatr?

możliwość ustała
już niczego nie ubiega
posłuszna nauczyła się
czekać na znak

jest wszystko
wszystko jest
teraz już powinno być jasne -
gdy mówię "jest"
myślę o iluzorycznej przestrzeni
między tymi czterema literami

(Klaudia Bajorek)

 Łańcuchy myśli, olej, 80x55

...


dobrze zachowałam w pamięci
przyszłe wydarzenia
jeszcze rozebrane z dni i nocy

siedząc na wybranym słońcu
w swoim wewnętrznym wszechświecie
ubieram je powoli
stwarzając oddechem chwile
których nigdy nie było
choć istnieją od zawsze

(Mar Canela)


Tranquila - mente, olej, 89x50

Szepty i ślady

Sehaikuan:
w upalnym słońcu
z ponurą radością
otworzyłem leszczynowy kufer
uwalniając cienie i mgły
echo sprzeciwu
niosło się w górę
brzegiem po ścianie
przybierając z czasem
kształt orła i węża
przystrojono mi wtedy głowę
kwiatami barwinka
od tej chwili wiedziałem
że nie jest to bajka Hezjoda
a ja zyskuję na nowo
kolejne życie


Mar Canela:
strażnicy skał
zdławili echo sprzeciwu
orła poniosło w górę
węża - brzegiem po ścianie
cienie i mgły
szukając schronienia
przed upalnym słońcem
zasiedliły leszczynowy kufer
z ponurą radością
głucho zatrzaskując wieko
zwiędły kwiaty
kolejne życie zamienię
na bajkę


*

Sehaikuan:
szorstka ściana
spływając - kropla wody
znika mi z oczu
na białym płótnie plamy krwi
pozostawiają ślady


Mar Canela:
jesteśmy wodą
i szorstką ścianą
i oczami
płótnem białym i krwią
jesteśmy tym wszystkim
i niczym
w życiach i między życiami
zawsze i nigdy pozostawiamy
ślady
ja jestem tobą, ty mną...


Sehaikuan:
podając mi rękę
ujrzysz moimi oczami
siebie
wskażesz nam drogę
którą jesteśmy my
sami
wszystko i nic
spływa
kroplą wody po ścianie
czasem tylko rodzą się
ptaki
by patrzeć na nas
naszymi oczami


*

Sehaikuan:
jej szept
w ciemnym korytarzu
wiatr cichnie

Mar Canela:
kobieta w półmroku
wiatr na schodach
wzmaga jej szept

Sehaikuan:
...wzmaga się moja uwaga
wobec szeptu
a może to tylko wiatr...



(obraz: Basari)