Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Czerwcowo

"Powiewy okien, mgliste letnie deszcze,
parność, jak ostrze w stężałym powietrzu".
(Stefan Napierski)



święte czerwca talizmany
powietrze w bezruchu ciężkie
leżę z nosem w ciepłej trawie
pachną rumianki i ziemiolawenda

odwracam się potem niespiesznie
twarzą ku chmurom sennym
wzrokiem prześwietlam nieba manowce

stopy oparte o krawędź wszechświata
gdzie ludzkich przeznaczeń dolina
syta, wieczna i bezdenna