Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Szklanka życia

... i już tylko kwiaty
rzucają cień na życie

(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)

*


szalik wspomnień zawiązuję
do tyłu, przede mną
wiosna jesieni życia
wolna czasoprzestrzeń
do usłania różami, albo
polnymi kwiatami
miodem codzienności
czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów
i stukaniem korali
spadających lat

 poruszam się coraz wolniej
bo nie ma po co się spieszyć
szklanka życia i tak nieustannie
wypełnia się światłocieniem
obrotu Ziemi i szemraniem planet
a na samym dnie mojego księżyca
rodzi się pełnia