Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Baby zielarki, baby szeptuchy

 Usadow się wygodnie, weź trzy głębokie oddechy i...
odpłyń ze mną w wymyślony świat.
Nie wszystko musi być takie, jakie jest,
może być całkiem, albo choć trochę inne.
Daj się zapomnieć, zanuć ze mną tę melodię.
Daj się zaczarować, daj się unieść,
pozwól sobie powrócić do stanu beztroski
i wewnętrznego uśmiechu serca.

Mam w ogrodzie zioła, mam ropuchę, mam jaszczurki.
Czekam na zaprzyjaźnionego jeża,
który lada chwila wybudzi się z zimowego snu.
Sroki budują gniazdo na jesionie obok domu,
a gdy zaparzam fioletowy napar
z relaksującej klitorii, czuję się błogo i dobrze.


I wtedy przychodzą te bajania.
Jeśli masz ochotę, to posłuchaj...