Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Dalej



czasami wydaje mi się
że dotarłam do portu
i że zarzucę kotwicę

nie wiem skąd nagle
wypływa to pragnienie
by pójść znowu dalej
tam, gdzie zmieniają się
odcienie błękitu
gdzie woda odcina niebo

stale od nowa to marzenie
by pójść
po wąskiej linii styku
nieistnienia z niebytem
tiulem słonych kropli
aksamitem zachwytu

i poszłam...

bo najdłuższa podróż
zaczyna się często
po przybyciu