Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Tęsknota

                    (dla R) 

gdzie mnie oczy poniosą
gdzie mnie nogi poniosą
tego nie wiem
lecz przeczuwam że ścieżka
powleczona będzie
niebem


wiatr się roztrwoni
piach się zamiecie
westchnieniem
raz zatańczę zapłaczę raz
kiedy wrócę
nie wiem nie wiem

za horyzont za czas
za tę dal najdalszą
tylko z wodą i chlebem
będę szła bo raz jeszcze
spotkać chciałabym
ciebie