właśnie zaczyna się przypływ
atramentem na niebie rozlana
bezsenna noc, bezsenna ja
czerwienią wina rozgrzana
klękam na piasku, dotykiem kolan
maluję muszle, smaki, zapachy
wiatr gładzi skórę morzem pachnącą
niesie skądś dźwięki gitary
niczym kronikarz spisujesz
gwiazdy odbite w oczach
każdą kroplę mojego ciała
właśnie zaczyna się przypływ
niech nikt nam nie przeszkadza...