Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Szeptem

"Tyle jest światów, tak dużo do zrobienia,
a tak mało zrobiono;
tak to właśnie jest".


Tyle jest światów.
Tak dużo do zrobienia...

Możemy doświadczać tego,
że nie należymy do tego świata,
mimo że w nim zaistnieliśmy.
Niektórzy czują bardzo wyraźnie,
że w ogóle tu nie pasują.

Wewnątrz mojego października,
w jednym z wieloświatów
wszystko teraz dzieje się szeptem.
Ptaki śpiewają ciszej,
przymglone słońce wschodzi w milczeniu.
Chodzę na palcach
by nie budzić
cichości chłodnej, jesiennej ziemi.
Rzeźbię totemy miłości.
Tasuję karty losu.
Dym zasmuża marzenia.
Śmierć życiem się toczy.
Szeptem.

Gdy widzisz - świat odsłania 
swoje piękno.
Gdy celebrujesz, życie nabiera smaku.
Gdy świętujesz "zwykły dzień", 
duch spływa.

Chodzi o to, aby naszym
przytępionym codziennością zmysłom
przywrócić świeżość spojrzenia
i takiego postrzegania świata wokół
jakby z każdym porankiem
wydarzał się on pierwszy raz.
Bo przecież tak właśnie się wydarza.

Szeptem.

w swojej książce
czyli jak czerpać radość z każdego dnia"
pisze tak:
"Najlepszym sposobem na odświeżenie zdolności
odbierania przez nasze zmysły wrażeń
jest wprowadzenie własnych obrządków.
Moim skarbem jest mała książeczka:
Ceremonial of Common Days
napisana w 1923 roku przez 
Znalazłam ją ukrytą w ciemnych czeluściach 
zakurzonej półki antykwariatu i kupiłam
za dolara. 
Teraz ta ręcznie drukowana,
w czarnej oprawie z żółtymi i zielonymi
leży na moim biurku. 
Złote litery na jej grzbiecie 
przypominają mi,
że nasza zdolność postrzegania pojawia się wtedy,
gdy nadajemy rytm naszemu życiu.
Nic nie jest bez znaczenia 
dla naszego prawdziwego ja. 
Nic nie pozostanie niezauważone".


No właśnie.
Wprowadzenie własnych obrządków.
Abbie Graham w 1923 roku pisała, 
że ceremonia to duchowy hołd złożony
pięknu tego świata.
Rytuały to tętniąca życiem,
cudowna i organiczna więź
z naszym doświadczaniem natury
i pór roku.
"Zatrzymajmy się w zachwycie
nad prostymi przyjemnościami
i ulotnymi chwilami, które składają się
na naszą codzienność:
pisanie listów, spacery, poranna kawa,
deszcz, który przerywa nasze 
szaleńcze życie, abyśmy mogli zwolnić 
ku takim podtrzymującym duszę zajęciom
jak czytanie książki, picie herbaty z przyjacielem,
rozmyślanie o cudzie wiosennych rzodkiewek
czy szeleszczący, nowy papier do pisania".

Jakże mi bliskie to wszystko,
o czym pisała Abbie 100 lat temu.
Już wtedy życie było szaleńcze...


Zatem obrządki, rytuały i ceremonie.
One powodują, że zwalniam, 
łapię dystans
i wchodzę w świadome, 
skupione przeżywanie.
Magiczna strona życia jest niesamowita
bo wydobywa na światło dzienne
wewnętrzne pulsowanie bytu.
Widzimy wtedy wyraźnie
jak oto dziś zamienia się we wczoraj,
na które za chwilę spojrzymy z jutra,
które zamieni się w dziś.
Całkiem niezauważalnie.
Szeptem.


"Jestem pewna, że Magia jest 
we wszystkim,
tylko my nie potrafimy jej zatrzymać
i wykorzystać, by pracowała dla nas".

"W naszej duszy tkwi potrzeba
by świętować, zaznaczać i chwalić
wszystko to, co sprawia,
że odczuwamy, że żyjemy".