Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Z końcem karnawału

mężczyzna blues i kobieta flamenco
to niecodzienna para
on na gitarze brzdąka
ona w tańcu się spala

gdy karnawał po świecie się toczy
kiedy grzeszy Copa Cabana
on - zakłada kapelusz
ona rozsuwa kolana

plaża w Rio gorąca jak miłość
a noc się bawi do rana
on - całuje namiętnie
ona sambą faluje rozgrzana

wnet powrócą na karty wiersza
niegrzeczni jak kropla szampana
on w swoim czarnym sombrero
ona – nie do końca ubrana

rysunek: Klaudia Bajorek