Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Spacerując po Rondzie

przypomina mi się Medytacja Johna Donne:


Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą;
każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu.
Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi,
Europa będzie pomniejszona tak samo,
jak gdyby pochłonęło przylądek,
włość twoich przyjaciół czy twoją własną.
Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie,
albowiem jestem zespolony z ludzkością.
Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon;
bije on tobie.

(John Donne, Medytacja XVII)


„Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon;
bije on tobie”
- motto powieści Ernesta Hemingwaya


malownicza Ronda w Andaluzji
była jednym z jego ulubionych miejsc
ku pamięci - ma tam swoją uliczkę



myślę dziś o tobie
Erneście
gubiąc się wśród kwitnących drzew
sennej, marcowej Rondy

masz tu swoją uliczkę
wędrujesz jak dawniej
od corridy do corridy
wieczorem siadasz, by pisać

Ty dobrze wiesz – przez te lata
niewiele się tu zmieniło
miejsca wieczne mają to do siebie
że zatrzymują czas

Twoje nieistniejące już spojrzenie
podąża za moim wzrokiem
rozkołysany dzwon na wieży
sercem złączony ze wszystkimi dzwonami świata

wciąż bije Tobie, i mnie