Kiedyś, zaczynając swoje wewnętrzne poszukiwania
pt. "o co tutaj chodzi",
porzuciłam wszelkich kapłanów, mistrzów,
przewodników i pomocników.
Zauważyłam, że każdy z nich ciągnie w swoją stronę,
a mój obraz zaciemnia się.
Wycofałam całą swoją energię w głąb siebie.
Stanęłam wtedy w jakże malowniczym miejscu o nazwie
Nic Nie Wiem.
Ulżyło mi.
Potem przepuściłam przez siebie morze informacji,
góry książek,
przelały się przeze mnie
całe rzeki niepewności i zwątpień,
wypiętrzyły się nowe lądy
wielkiego Być Może.
Byłam jak wędrowny ptak.
Powracałam do krain dzieciństwa,
młodości i wieku średniego,
zagarniałam wspomnienia i doświadczenia
w obie ręce
i wypuszczałam je na wolność.
Znowu lżej.
I teraz stało się to,
o czym pisał kiedyś meksykański poeta, Octavio Paz:
"powróciłem tam gdzie zacząłem"...
Nic Nie Wiem.
Wszystko to jedynie teorie, domysły, przypuszczenia,
iluzje, złudzenia, zwiedzenia i nadzieje.
W końcu definitywnie zjechałam z ronda.
To znaczy - coś jednak wiem.
Wiem tylko jedno -
pierwsze tchnienie, pierwotne poruszenie
jest poza granicami naszej świadomości,
a odkrycie tajemnicy "o co tutaj chodzi"
leży poza ludzkim zasięgiem.