Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Stąd - dotąd

Pierwsze Poruszenie = Wielka Tajemnica. 
 Czy jesteśmy wtórnym poruszeniem Pierwszego Poruszenia?
Może żyjemy na fragmencie planety, 
a do reszty nie mamy dostępu?

Wydaje się, że część ludzi kreuje,
a część (większa) tylko reaguje.
Ale co możemy wykreować, skoro wszystko już jest.
Jeżeli wszystko wydarzyło się już na milion różnych sposobów
i jest zapisane,
to możemy jedynie coś ściągnąć z Pola,
z Przestrzeni Wszystkiego Niematerialnego
do tego tutaj materialnego poziomu.
Materialnego na chwilę, na mgnienie wieczności,
bo ostatecznie wszystko wcześniej czy później
wyląduje kiedyś na śmietniku,
aby całkowicie się rozpaść i zdematerializować.
Miotła czasu wszystko uprzątnie.


Gdyby dzisiaj zablokowała się nam, ludziom,
możliwość rozmnażania,
za mniej więcej sto lat nikogo by już tu nie było.
To bardzo szybko.
Może Ziemia w końcu by odetchnęła?

Granice naszej świadomości, 
podświadomości i nadświadomości
są prawdopodobnie na tyle wąskie,
że to, co wiemy, jest tylko stąd - dotąd.
I ani kroku dalej.

Każdy działa w swoim zakresie możliwości,
w swojej bajce,
w swojej piaskownicy ze swoimi zabawkami.
Każdy śni swój własny sen,
który zawiera się we śnie globalnym.
Śpiący śnią, że śpią.
Obudzeni śnią, że się obudzili.
Iluzja może mieć nieskończenie wiele warstw.
Chyba. Tak sobie rozważam.

Obudzeni śnią, że gdyby wszyscy się obudzili,
to świat stałby się rajem. 
Bo przecież zadziewa się to,
co wzmacniamy,
a odpada to, czego nie zasilamy uwagą.

A co z piekłem?
No tak, wiem, nie istnieje.
Zło nie istnieje, to jedynie brak dobra.
Co z tego, skoro skutki czegoś, co nie istnieje,
odczuwamy bardzo boleśnie i piekielnie.
No to co z tym złem?
Odpadnie, osłabnie i zniknie?
Czyli że zniknie noc i zostanie tylko dzień?
Zniknie dół i zostanie tylko góra?
Tak się w ogóle tutaj da?
Żeby kij miał jeden koniec?
Może ja o czymś nie wiem,
co pozwoliłoby mi to zrozumieć?
Niech mnie ktoś oświeci, to przynajmniej
wejdę w sen pod tytułem "Oświecenie" 😁

Póki co, jesteśmy śpiewem feniksa i jadem węża.

Wszystko jest tu i teraz, ale tu i teraz nie ma nic.
Prawda, ta jedyna prawdziwa, jest, ale też nie tutaj
(bo tutaj każdy ma swoją)
i nie mamy do niej dostępu.

"Prawda musi być fragmentaryczna.
Jest tak nieskończona,
że ze skończonym umysłem 
nie możesz dotrzeć do całości.
Siła, energia mogąca cię przemienić
może przyjść tylko przez fragmentaryczne, chwilowe przebłyski".
(Osho)

Nie wiemy skąd się wzięliśmy ani dokąd to wszystko zmierza.
Niektóre religie czy filozofie twierdzą,
że wiedzą.
Yhm...

Mam wrażenie, że to, co wiemy,
to jedynie to, na co nam się pozwala.
Właśnie stąd - dotąd.
Ale kto o tym decyduje, kto pozwala?
Kto wyznaczył granice?
Nie wiadomo.
Granic pewnie jeszcze nie sięgnęliśmy,
jeszcze dokładamy coraz to nowe bajki.

Im więcej nowych, pełnych światła informacji 
czytam w książkach czy w necie,
tym bardziej mrugam oczami ze zdumienia,
jacy my wszyscy już mądrzy jesteśmy.
Ze mną włącznie, oczywiście,
też tu jestem i właśnie się wymądrzam,
a ktoś może, czytając to, 
mruga oczami ze zdumienia...

Ale wracając...
Czy Sztuczna Inteligencja, inne rasy, inne cywilizacje, UFO,
ogólnie - wszyscy ci ONI
są wewnątrz naszych granic
czy pojawiają się spoza?
Też nie wiadomo.
Ale chyba są wewnątrz, skoro ogarniamy, że są.
Tak dla urozmaicenia i siania zamętu.

To, czego nie ogarniamy naszą świadomością -
nic o tym nie wiemy.
Nasza Totalna Jaźń prawdopodobnie ma dostęp
do większej wiedzy czy nawet pamięci,
ale ile istot ma z nią płynny kontakt,
żeby się czegoś więcej dowiedzieć?
Ile to jest to więcej,
skoro jest dozwolone stąd - dotąd.

Ayahuasca, amanita, duchy opiekuńcze, zwierzęta mocy
pomagają nam dotrzeć do przestrzeni, wydawać by się mogło,
nie z tego świata, ale to nadal
jest wewnątrz czegoś, poza co nie daje się wyjść.
Doświadczyłam tego, ale oczywiście, mogę się mylić.



Pisałam kiedyś, że jak sobie tak "latam" po polach i łąkach,
czuję się wolna.
Wolna jak puch z dmuchawca.


W domyśle (dla domyślnych) - wolna wewnątrz tego, co jest.
Tego, co jest nam dostępne.
Puch z dmuchawca też w końcu opada na ziemię
i przemienia się w coś zupełnie innego
zgodnie ze swoim programem.
Stąd - dotąd.
Ale co sobie polatał, to jego. 

Program. 
Dlatego z pestki jabłka nie wyrasta gruszka.

To są rozważania z pozycji umysłu.
Ale umysł jest przeszkodą,
bo to nie-umysł jest drzwiami.
Drzwi pewnie też nie ma.
Umysł bez zawartości, który stał się uważnością.

Stale wpadam w pustkę po brakujących ogniwach. 
Jest ich we mnie coraz więcej. 
Im dalej w las... 

Ale
gdyby człowiek posiadł odpowiedzi 
na wszystkie nurtujące go pytania, 
świat stałby się jednoznaczny, oczywisty, 
nieciekawy i rozszyfrowany. 
Tajemnica
jest paliwem wszystkiego. 

"Nie ma początku tajemnicy egzystencji,
nie ma końca, ten proces trwa wiecznie, cały czas.
Czekają na ciebie tajemnice za tajemnicami,
stąd dreszczyk emocji i zachwyt.
Ostatnim, co znamy na drodze do Boga
jest miłość.
Dalej jest nieznane, 
poza punktem miłości nie ma już doznawania,
bo nie ma doznającego.
Kropla stała się oceanem!"
(Osho)


Kręć się, kręć, wrzeciono,
wić się tobie, wić,
i nikt na świecie nie wie,
skąd się wzięła nić.