Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Dla wrażliwych i czujnych

Idę i kwiaty liczę, aż ze śmiechem daję za wygraną temu,
co niepoliczalne.
Zbieram wrzos.



Wracam do domu z popołudniowego spaceru.
Naładowana mgiełkami wodospadów,
grą światłocieni przesuwających się po graniach i dolinach,
puchatymi bielami na błękitnym niebie,
miękką zielenią uginającą się pod stopami 
i spowijającą ziemię dalej i dalej, jak okiem sięgnąć.




Wracam i już się cieszę na wieczorne plany.
W końcu nie codziennie ma się do rozpakowania i obejrzenia
nową talię kart 😊

Po powrocie najpierw
zaparzam napar z ususzonych niedawno
kwiatów czarnego bzu, akacji, krwawnika i koniczyny.



Dodaję zebrany w górach wrzos.


Z kubkiem w ręku zmierzam w stronę ulubionej ławeczki.
Dobrze się tam jest, 
gdy nogi zmęczone górską wspinaczką.
Wieczór ciągnie za sobą chmury od morza,
ale do rana obiecały się grzecznie rozejść,
bez polewania wodą, burz i innych awantur.


Na ławeczkę biorę też nowe karty.
Obrazy mocy, które osiadły we mnie po górskim spacerze
połączą się teraz z całkiem innymi - tymi z kart,
które są jak stop-klatki w ruchomym filmie pytań i odpowiedzi.


Nowa talia autorstwa Catrin Welz-Stein,
 której pierwsze oglądanie zostawiłam sobie 
na przedwieczorny moment ciszy i spokoju.


Lubię gładkość kart, dźwięk tasowania,
niespodziankę odkrywania, gdy odwracam je,
by wejść w kwantum obrazu i odebrać przekaz.
Oto żyzne pole do popisu dla intuicji i przeczuć.

Z ogromnego morza twórczości, które przelewa się przez Internet, 
na przestrzeni czasu wyłoniło mi się kilka talii,
na widok których mówię: wow! to jest to!
Rezonans z tym, o czym płynie krew we mnie
i co zapisuje pamięć moich kości.

 W kontakcie z tymi kartami czuję, jak wybudzają się informacje
z przestrzeni mojego pola
połączonego z polem Wiedzy Wszystkiego o Wszystkim.
Skondensowane obrazy mocy ze świata wyobraźni artystów,
które wybrałam dla siebie, bo pasują do mojej indywidualności,
przystają do mojego świata.

Te obrazy są jak małe dzieła sztuki -
piękne, żywe, inspirujące.
Zresztą sami zobaczcie.
Poniżej kilka kart z właśnie co rozpakowanej talii Oracle of Mystical Moments:

Eliksir życia. Poszukiwany przez alchemików,
jest marzeniem wszystkich tych, którzy pragną zatrzymać młodość
i przekształcić ciało w wieczny wehikuł życia.
Czy to aby na pewno dobry pomysł?



Night Ride - nocna przejażdżka.
Nocą się dzieje! O tak! 
Kto wsłucha się w ciemność nocy
albo wejdzie pomiędzy miliony gwiazd,
usłyszy inny wymiar tego świata.


Czy mnie słyszysz?
Słuchasz, tak, ale czy słyszysz?



Inna talia: The Light Seer's Tarot:



A poniżej The Green Witch Tarot:



... to jest talia, w której karta 13 Śmierć
nazywa się The Lord of Shadows i uwypukla ten aspekt śmierci,
który mnie w niej najbardziej porusza i smutkiem dotyka - rozstanie...



A teraz kilka przecudnej urody kart z talii
The Herbacrafter's Tarot:





i na zakończenie El Oráculo de las Hadas -


czy Istoty, które są niewidzialne w naszym wymiarze
wyglądają tak czy może całkiem inaczej?
I co mają nam do przekazania?
Nie raz zdarza mi się dostrzec kątem oka jakiś ruch,
albo w bezwietrzny dzień sama zakołysze się gałąź, 
pod liściem coś jakby westchnie, ale niczego nie widać,
rozświetli się kamień, trzaśnie kora...
Czy mnie słyszysz? - zapyta nie wiadomo kto.




Karty z talii Teen Witch Tarot pokazywałam kiedyś w 2013 roku


Skarbami są słowa, których nikt nie wypowiada.
Takie słowa zbieram w sobie będąc wewnątrz
obrazów z kart.
Słyszę, co mówią w tym, czego nie mówią.
Niewypowiedziane pęcznieje i stwarza nowe Wszechświaty.

W tej chwili, właśnie w tej chwili,
wiele, i nikt nie wie jak wiele, niewidzialnych światów
w zupełnej ciszy przepływa przez ten nasz.
Są jak odległa pieśń delfinów.
Są inne, niezwykłe, niewyobrażalne, niemożliwe dla materii,
niewyrażalne przez ludzkie słowa.
Jakieś tylko fragmenty, echa, odbicia, stuknięcia, westchnienia,
zamglenia lub cienie przenikają czasem
do naszej rzeczywistości, uchwytne dla wrażliwych i czujnych.

By badać i poznawać samego siebie
tak naprawdę nie potrzebujemy niczego z zewnątrz.
Żadnych narzędzi, eliksirów, kart czy roślinnych wzmacniaczy.
Nie są niezbędne, ale mogą być pomocne.
Mogą zadźwięczeć w nas jak dobra muzyka,
poruszająca książka czy piękny krajobraz.
Mogą być naszymi sprzymierzeńcami.

Karty, szczególnie tarot, uwrażliwiają.
Bo tarot zawiera w sobie wielowymiarowe symbole i znaki.
WIELOWYMIAROWE.
To oznacza, że w podczas kontaktu z nimi i poprzez nie,
możemy w pełnej świadomości wejść w inne niż nasz wymiary.
Podczas. Poprzez.
W sobie.

Ktoś może zapyta: po co?
Nie odpowiem.
Komu po nic, niech nie wchodzi.
A kto wszedł, ten wie.