Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Santillana del Mar

Różne sploty okoliczności sprawiły, 
że w pierwszych dniach marca 2005 roku
przyjechałam do Hiszpanii. I zostałam.
To nie było zaplanowane -
tak poniosła mnie fala życia.
A ja jej zaufałam.
16 lat to sporo czasu.
Nie mogę powiedzieć, że szybko zleciało, bo nie.
Wydaje mi się, jakbym tu była bardzo długo.
Albo jeszcze dłużej.

Mam tu swoje ulubione miejsca.
Niektóre są oddalone o setki kilometrów,
jak te w Andaluzji, które pokochałam, gdy tam mieszkałam.
Pisałam o nich tutaj.
Inne są całkiem blisko.
Na przykład Santillana.
 
Mogę tam nie jeździć parę miesięcy,
aż nagle przychodzi TEN moment kiedy czuję,
że znowu pragnę się wpleść w zwolnione kadry
średniowiecznych klimatów.
Pragnę jak nie wiem co!
Wtedy wsiadam w samochód i jadę.
Pół godziny i jestem na miejscu.
W innej bajce.


Pod nogami kocie łby, a wokół kamienna zabudowa.
Malownicze sklepiki z pamiątkami jeden przy drugim.
W wielu z nich artyści - rzemieślnicy na miejscu
tworzą swoje cuda.


A każda uliczka w końcu tak manewruje,
żeby doprowadzić wędrowca pod kolegiatę,
która stoi sobie tutaj niezmiennie od XII wieku.
Ileż to już ludzkich twarzy widziały te mury
przez te wszystkie wieki!



Miasteczko do zakochania, do powracania, do ciągłego odkrywania.
Do zapomnienia się w wąskich uliczkach,
w magicznych sklepikach, w urokliwych kawiarenkach.
Można się ocknąć po paru godzinach,
a jakby minęło parę minut.
Bo czas płynie tu inaczej.




Jakie miasteczko - taki fotograf.
I taki również aparat fotograficzny 😉
Wszystko pasuje do siebie jak ulał -
a potem na zdjęciu zobaczysz siebie sprzed lat.


Santillana del Mar jest jednym z najpiękniejszych miasteczek
w Kantabrii, a niektórzy uważają, 
że nawet w całej północnej Hiszpanii.
I mają rację.
Jest to perełka.
Klimat Toledo w miniaturce.
(O Toledo pisałam tutaj)
Cieszę się, że mam ją na wyciągnięcie ręki.
Dzięki temu już nie raz wydostawałam się tędy
w inną czasoprzestrzeń. 
Raz nawet dwaj jeźdźcy pojawili się konno,
w pelerynach, jakby żywcem wyjęci z innej epoki
i chcieli nas (Ewa, pamiętasz?) zabrać GDZIEŚ,
chyba na zawsze...
Gdyby nie zdrowy rozsądek mojej przyjaciółki Ewy,
ja sama pewnie dałabym się porwać 😃




Kto raz tu zawitał - pragnie powracać.
Kto nie może powrócić - tęskni.
Tak to właśnie jest w miejscach z tysiąca i jednej nocy,
z miliona i jednej gwiazd...