Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

W lutym

przyszła fala ciepła
by wyjąć nas wszystkich
z kieszeni zimy
natychmiast dmuchnęłam w dmuchawce
na znak życia


w lutym woda z gór
szumi tak głośno, tak głośno
że zima nie słyszy już samej siebie
i myśli, że jej nie ma



w lutym
między rzeką a duszą
kwitną mimozy
przynoszę je do domu
jabłka patrzą na nie
z zachwytem


w lutym
stokrotki stokrotnie dziękują słońcu
za dar nowego ciepła
a pasmo gór faluje jak wstążka na wietrze
i wygrzewa się rozkosznie
niczym leniwy kot


w lutym
urodziłam się kiedyś
i rodzę się ciągle na nowo
jak rodzi się nieuchwytna moc
między duszą a duchem
między wiatrem a latawcem
oddechem a westchnieniem
drzewem a chmurą
między
zmrokiem a księżycem
butem a doliną
miłością a przepaścią



coraz bliższa
przeminięciu
wciąż jeszcze czuję, wiem -
między
jest tyle możliwości
pulsujących w moim sercu
niczym żywe srebro 
niczym iskry nieśmiertelności - 
czuję, wiem:
rozłóż palce, a będziesz je miała
zewrzyj dłonie
a uciekną