Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Decembrrrr...

Zima jest piękna do pewnego stopnia... Celsjusza.
(Tadeusz Gicgier)




nastrój swój dom na zimę
otul go w światło świec
w zapach goździków i cynamonu
i rozcieplony o zmroku piec

stół ubierz w długi, lniany obrus
imbryk z herbatą i szklanki dwie
zaproś marzenia, małe tęsknoty
skrzata z kredensu, co wszystko wie

oknom daj fałdy grubych zasłon
za nimi czas zwolni bieg
czy masz swój ulubiony sweter?
bo jeśli nie masz, dlaczego nie?


Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie jest przykrym okresem. Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa jak największą ilość zapasów. Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w głębokiej dziurze, w samiuśkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne. A potem niech sobie sztormy, ziąb i ciemności przychodzą, kiedy chcą. Niech się tłuką o ściany szukając po omacku wejścia, i tak go nie znajdą, bo wszystko jest zamknięte, a w środku siedzi ten, kto był przezorny, siedzi i śmieje się, zadowolony z ciepła i samotności.
                                                              (Tove Jansson, Muminki)

*

A wewnątrz siedzi ten, kto rozkoszuje się długimi wieczorami
z aromatyczną herbatą i małym, cynamonowym ciasteczkiem,
które krzepi duszę i rozsładza wewnętrzny uśmiech.
Teraz, gdy grudniowy nów, tak wyraźnie słychać zadowolenie -
gdy ciepły koc, gdy blask świec, gdy ogień w kominku.
Całkowite zadowolenie odczuwalne gdzieś w głębokich,
wewnętrznych strumieniach samego siebie.
Stan podskórnego szczęścia.
W samiuśkim środku. 

Koty skryte w swoim zimowo - kontemplacyjnym murmurrrandum. 
Od czasu do czasu można wyjrzeć z budki,
żeby sprawdzić, że nic się nie dzieje i dalej iść spać.


Piecze się chleb.
Duchy domu wzdychają, syte ciepłem domowego ogniska.
Spokój spokojnieje jeszcze bardziej przed nocą.
A te noce najdłuższe teraz, najgłębsze,
a Wenus, jaśnie pani, mocna, świetlista, zagląda przez okno.
- Oh la la! Ale wam dobrze! 

Szykujemy się do zimowego przesilenia. 



(ilustracja: Jessica Boehman) 

*

"W zamierzchłych czasach, 
kiedy dni stawały się coraz krótsze i coraz ciemniejsze, 
ludzie stawali się niespokojni i przygnębieni, 
bojąc się, że to słońce umiera.
Wiedzieli, że bez słońca zginą.
W środku zimy stworzono rytuał przywołujący z powrotem źródło ciepła,
światła i obfitości, świętując przesilenie zimowe
podczas najdłuższej nocy w roku.
Kobiety dekorowały domostwa zielenią i przygotowywały
wspólne biesiady. Mężczyźni rozpalali ogromne ogniska -
jasne światło płomieni symbolizowało energię słońca;
przy nim wyprawiano uczty z tańcami i muzyką.


Obchodzenie święta przesilenia zimowego łączy nas
ze światem naturalnym, gdzie znajdujemy zaspokojenie
głęboko zakorzenionych podstawowych potrzeb kontaktu
z Siłą wyższą niż ludzka, i nieważne, jak tę Siłę nazwiemy.
Pięknym sposobem uczczenia przesilenia zimowego jest uważanie go
za święty czas refleksji, wyzwolenia, otuchy i odnowy.

Świat grudniowych nocy jest ciemny, zimny i ponury,
a ognisko płonie tak jasno.
Dziel się miłością i ciepłem z innymi.
Oczekuj powrotu Światła".
(Sarah Ban Breathnach)