Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Pogoda

patrzysz w lustro czasu
a tam przejmujący wiatr
szarpie gołe gałęzie

butwieją liście
mróz ścina marzenia

otwierasz drzwi
za nimi następne

zamknięte...

na domiar złego
pada deszcz albo
marznąca mżawka
i jakieś lęki nocą
niezrozumiałe
zapewne
z poprzedniego wcielenia

w ciemnościach stycznia
wzdychasz
słońca wypatrujesz 
na próżno

skarżysz się ludziom i stwórcy
tych ciemnych, zimnych przestrzeni
(czy on w ogóle cię słucha?)

tak... nawet odpowiada:
to jest czas na pogodę
ducha

(foto: net)