Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Stawanie

(musi się stać
zanim się stanie
aby mogło się stać)



po jednej stronie płotu
dom i jego dzień codzienny
z parzeniem herbaty
rozmowami
chodzeniem po schodach

po drugiej stronie płotu
kobieta z tego domu 
w zamyśleniu tylko jest



często tak jest
bo lubi zeprzeć się na płocie
i patrzeć na dom
wewnątrz siebie
zanim go urodzi
i w nim zamieszka

kopie ziemię i pali ogień
a w popiele delikatnie
układa kształty marzeń
oddechem zapładnia
niewidzialną istotę spełnienia
by ruszyła ku światu



długa spódnica
zabrudzona żywiołami
kolistym ruchem zamyka krąg


skoszone trawy
przykryją to miejsce dokładnie
Księżyc napoi mlekiem
Słońce nakarmi miodem
i szepnie: rośnij, rośnij
stawaj się

teraz już możesz, teraz jest ten czas


kobieta odbiega od płotu
i zapomina o wszystkim

aż się stanie