Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Jeśli ktoś, kto wie...

Na szczęście są jeszcze takie miejsca,
o których nikt prawie nie wie.
Zamaskowane, trudno dostępne, złudne i nierealne, 
możliwe do odgadnięcia jeśli ktoś, kto wie, pokaże.
Strzegą ich strumienie, gąszcz krzewów,
kłujące drapaki, wysokie paprocie
i trawy wszelakie.
Światłocienie i urwiska.

I duchy przyrody:
gnomy, czyli duchy korzeni, związane z żywiołem ziemi -
wędrują poprzez kamienie i minerały
nie czując wcale ich oporu,
opiekują się nasionami, dbają o korzenie;
undyny i rusałki - są tam,
gdzie woda styka się z powietrzem:
wokół wodospadów, na kroplach, przy źródłach, we mgle;
sylfy, zwane też elfami
należą do żywiołu powietrza -
to duchy kwiatów, błędne ogniki -
pszczołom wskazują drogę do nektaru, uczą ptaki śpiewać,
a w rośliny wnoszą światło;
duchy ognia - salamandry, dbają o to, aby nasionom było ciepło,
towarzyszą też owadom i motylom,
a najbardziej lubią kołysać się w ciepłej atmosferze miłości
między zwierzęciem a jego opiekunem -
między dłonią a sierścią, między pasterzem a owcami.

Miejsca, o których nikt prawie nie wie.
Duchy natury, których nikt prawie nie widzi.
Urok, którego nikt prawie już odczuć nie umie -
tam, gdzie uroczyska, ziemskie zapadliny, odludne ruczaje -
urok miejsc nieuczęszczanych.










"... ja jestem w innych rzeczach
podróżuję oddając
szczyptę mego życia
pewnym drzewom
i pewnym kamieniom
które na mnie czekały
od wielu lat..."
(Vicente Huidobro)