Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Kiedyś, 7 września...

Wrześniowa kartka w kalendarzu
to portret mojego dziecka.


Kiedyś, 7 dnia tego właśnie miesiąca
zobaczyłyśmy się po raz pierwszy.
Z samego rana -
po nocy pełnej Księżyca w pełni
i wrażeń z powitania,
pierwszego oddechu, pierwszego dotyku,
pierwszego utulenia.
Za oknem był ciepły, słoneczny poranek,
jeden z moich najpiękniejszych...




patrzę na Ciebie dzisiaj
tyle minęło lat
gdy kiedyś podczas pełni
przelśniłaś się na ten świat

choć żyjesz na tej Ziemi
czasami znikasz jak wiatr
jeździsz na Wielkim Wozie
jak perła pośród gwiazd

dni swoje zaplatasz w warkocz
ze słońca, deszczu i run
z wiatru, światła i szczęścia
om mani padme hum...


przeczesujesz palcami gwiazdy
spojrzeniem odgarniasz chmury
malujesz jasne myśli
wiem
bo czasami podglądam

przemierzasz wrzosowe pola
przyjaźnisz się z owcami
czule głaszczesz ziemię
wiem
bo czasami podglądam

galopujesz uczepiona grzywy
nieraz rozmawiasz z ptakami
pozdrawiasz przydrożne kamienie
wiem
bo czasami podglądam

obejmujesz stare drzewa
ratujesz zbłąkane istoty
pijesz herbatę z miodem
wiem
bo czasami podglądam

tak mało pragniesz dla siebie
wtulona w miękkie indygo
odciskasz ślady sercem

wiem
bo niewidoczna
jestem zawsze przy Tobie  ღ













Na dalszą drogę,
"niewiele Ci ofiaruję -
tylko kwiat lotosu
pływający w małym dzbanku wody"...
(Ryokan)