Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Życie z duchami

           Pytasz,
co u mnie nad Morzem Śródziemnym?

Od dwóch dni silny wiatr wieje z północy
w kierunku Afryki,
mewy mają problemy z utrzymaniem równowagi,
a trzepot moich sukienek jest równie donośny jak szum fal
i liści palmowych.
Duchy natomiast nie mają żadnych szans -
zostały rozwiane
na wszystkie strony tej późnej już jesieni.

Poza tym kwiaty ciągle kwitną,
a turyści niezmiennie oblegają tawerny
i uliczne kawiarnie,
wieczorami, wsłuchani w gitary,
wystukują rytmy flamenco
i chłoną zmysłami śródziemnomorskie
smaki i zapachy,
podczas gdy ogniste falbany sukienek tancerek
zataczają kręgi aż do rana.
 

 
"Co najwyżej wspomnienia odżywają.
Kaleczy się czas co nie spełnia
męskiego głodu.
Życie choć ucieka
potrafi zatrzymać czas nad grobem".
(Zygmunt Jan Prusiński)



każdy ostatni oddech
powraca do ciszy
wieczność pochyla czoło
nad siostrą nieskończonością
obie niepojęte
jak westchnienie muszli
jak jęk skaleczonej mewy

puste krzesło na plaży
nieważne nad jakim morzem
wszystkie fale są takie same
chociaż zupełnie inne
też niepojęte
jak szkielety myśli
na cmentarzu umarłych wierszy

żaden czas nie może nasycić
męskiego głodu z braku miłości
wspomnienia odżywają
wspomnienia zabijają
tylko wiatr jest wiecznie młody
i szarpie wszystkich jednakowo –
kobiety żywe, kobiety duchy

i duchy ich sukienek