Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Ciemno, ciemno...

Ciemno, ciemno, coraz ciemniej. 
Noce coraz dłuższe i dłuższe.


Ale... nie narzekajmy na tę ciemność.

Między grudniem a wiosną
też jest życie.
Tli się w gawrach, skąd na wiosnę
wyjdą małe niedźwiedzie.
Tli się w korzeniach,
w mądrości spowolnienia
i w dłoni, która to pisze.


Czy pan Dzień ma za złe pani Nocy,
że codziennie o pewnej porze zaciąga
zasłony mroku?
Czy jasna połowa roku
obraża się na ciemną za to,
że jest ciemna?

Kto potępia ciemność,
nie rozumie równowagi tego świata.
Nie rozumie, że bez odpoczynku w ciemności
umarłby z wyczerpania.

Nie rozumie, że bez ciemności
w ogóle by się nie narodził.
Ciemność chroni rosnące życie -
w łonie matki, w łonie ziemi.
Zarodek, ziarno, pestka, nasiono
potrzebują ciemności, 
by przygotować się do późniejszego życia.

Kto potępia ciemność,
potępia siebie samego, swoje wnętrze.
Wszystkie życiowe procesy
przebiegają tam w ciemności.

Kto łączy ciemność ze złem,
ocenia powierzchownie. 
Siły zła bardzo sprawnie działają 
w biały dzień, w świetle reflektorów.

Nie ma światła bez ciemności.
Nie ma wglądu ani widzenia czegokolwiek
bez ciemności.
W samym ostrym świetle nic nie widać.
Oślepia.
(Prowadziłeś kiedyś samochód
w kierunku słońca, choćby nawet zachodzącego?
I jak? Fajnie było 😂?)

Gwiazdy są zawsze,
ale możemy je zobaczyć tylko w ciemności.
My sami jesteśmy istotami światłocienia.

Światło i ciemność przenikają się wzajemnie.

Stań, rozłóż ramiona
i zrównoważ się.
Idź w harmonii światła i ciemności.
Nie da się ich rozdzielić.
Nie na tym świecie.