Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Na zawołanie

 Szukam niezwykłości.
Magicznego nastroju, przytulności, wyjątkowości.
W codzienności ich szukam.
Czasami znajduję, a czasami sama je stwarzam.


Wszystko jest ważne.
Światło, kolory, zapach, dźwięki, niespieszność.
Uważność, płynność, przepływ.
To, co widzialne i to, co niewidzialne.


Wyczucie odpowiedniego momentu, aby coś zacząć,
albo coś przestać.
By czegoś dotknąć, albo zaniechać.
Gdzieś pójść, albo pozostać nieruchomo.
Coś zanucić, albo tylko westchnąć.


Dobrostan to ręczna robota.
Własnoręczna.
Jak najczęściej staram się go brać w dłonie
i chuchać, i dmuchać, i zagniatać jak dobre ciasto.


Pielęgnuję swój czas.
Podobnie jak i wszystkie inne iluzje.
Układam siebie w sobie coraz lepiej.
Patrzę na siebie i w siebie, 
i mówię: widzę cię, słucham cię, czuję cię.
Z głębi coś odpowiada, jak echo:
widzę cię, słucham cię, czuję cię, dbam o ciebie.



Zatem stale szukam niezwykłości.
Tej magii, która pojawia się na zawołanie.
Trzeba tylko zawołać.
Inaczej się żyje, gdy ogień - to ogień,
a inaczej, gdy ogień to światło cudów.



Inaczej się żyje, gdy drzewa, to drzewa,
a inaczej, gdy czuje się ich drzewną istotę,
ich moc, ich potęgę.
Gdy szelest liści 
wzmaga się w rozmowie z wiatrem, słyszę to.
Gdy to słyszę, coś się zmienia i coś słyszy mnie.
Współbrzmienie, współsłyszenie, współistnienie.


Mogę zawirować z Wszechświatem.
Gdy zawiruję w lewo - cofnę wskazówki zegara,
odmłodzę się,
gdy w prawo - pochłonę energię, która jest wokół dostępna
i wzmocnię się.


Lipiec pakuje już walizki.
Ale mogę jeszcze złapać czar letniego wieczoru
w pióra i koraliki.
Po to właśnie uwiesiłam je na sznurkach,
by mogły kołysać się i łapać to,
co chcę zatrzymać.
Wiem, co to jest i wiem, po co mi to.
Letni wieczór może być letnim wieczorem,
ale może też być czarownym letnim wieczorem...
Na zawołanie.
Trzeba tylko zawołać.


No i patyki.
Jest w nich energia życia, 
która zmieniła się w pamięć życia.
Nowe wydarzenia - nowe patyki.
Do zaślubin. Kiedyś.
"Ilekroć w twoim życiu wydarzy się 
coś naprawdę istotnego, poszukaj najbliższego patyka
i napisz na nim tę okoliczność i datę.
Zbieraj patyki, dbaj o nie.
Nie powinno być ich zbyt wiele.
Co parę lat sortuj je, oddzielaj wydarzenia,
które zachowują ważność od tych,
które ją tracą.
Wiesz, o co chodzi.
Resztę wyrzuć.
Kiedy się zestarzejesz, rozchorujesz,
albo będziesz pewna, że zostało ci mało czasu,
zbierz wszystkie w wiązkę i spal ją.
Dokonaj zaślubin patyków.
(Jonathan Carroll)

"Kiedyś" może być w każdej chwili, 
więc trzeba być czujnym.


Niezwykłość jest tuż pod.
Tuż pod wszystkim.
Jest jakby zaczajona po drugiej stronie.
Ale obie strony są tutaj i teraz.
Jak dwa końce kija, jak dwie strony monety.
Jak ogień, którego nie ma, 
ale pojawi się, gdy go wywołasz.
Jak echo, echo, echo...
odpowie, gdy zawołasz.

W niezwykłości żyje się zupełnie inaczej.

Tylko zawołaj...