Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Eremitka

idę po polach 
i taka radość
wszystko jest moje
choć nic do mnie nie należy
ale przepuszczam przez siebie
ten wiatr, te śpiewy ptasie, tę pełnię maja


pachnie cała moja sukienka
bo w kwiatki
a koszyk podarowany przez
poetę, kiedyś dawno
wypełniony wtedy najlepszymi na świecie jabłkami
zadowolony jest 
bo stale nosi dobroć natury
oddech drzew


od trzeciego roku życia
mówię po hiszpańsku
i wydaje mi się jakby te wibracje
nasycały mą duszę słońcem
bo to taki bardzo słoneczny język:
mi alma brilla


 jestem eremitką
wewnątrz swojego szczęścia
nawet gdy czasem pada deszcz łez -
uważam tylko
by mi nie zmoczył
książki dnia pozostawionej nieopatrznie
na stole w ogrodzie
albo
suszącego się siana


by nie zagłuszył modlitwy wonnej
do trawy rosnącej zielenią
buzującą i mocną
jak uderzenie szampana wiosny 


zmierzch, który wyłania się znikąd
zastaje eremitkę
siedzącą na zboczu wszechświata
z kotami i falbankami pytań
o niewidzialne i tajemne bytu zagadki 


właściwie
ma ona mocne skrzydła
i mogłaby skoczyć w nieodgadnioną dal
ale wraca do domu
bo tam
czekają truskawki


a poza tym
jest coraz bliżej
do lata 😎