Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Patykiem na wietrze

Po kilkudniowych ulewnych deszczach
nastała pogoda jak marzenie. 
Powiał sur - ciepły, południowy wiatr.
Temperatura jak w lecie, ale długie cienie, 
grzybowe zapachy i wirujące w powietrzu liście
przypominają, że czas powoli schodzić niżej i chować się głębiej, 
w nasze jesienno - zimowe wełny i puchy,
gawry, norki i schronienia.

W tym czasie lubię zaszyć się w swojej Marowni - miejscu magicznym,
gdzie siano pod stopami, ogień w palenisku,
pachną suszone latem zioła i bukiety, 
czas zwalnia, a myśli ustają.
Wchodzę...


Zapalam kadzidło
i wybieram patyki  do przywołania ognia. 







Patyki. Absolutnie mam do nich słabość.
Stale je zbieram, i połamane konary też, i postrącane gałęzie. 
Patyki są po prostu piękne, każdy inny i jedyny w swoim rodzaju.
Jeszcze niedawno tańczyły na wietrze, było w nich życie, płynęły soki.
Teraz - kruche i łamliwe, nieme, choć jednak opowiadają swoje historie.
A sęki mrugają jak pawie oczka.
Wiele z nich zostaje ze mną, bo są tak wyjątkowe, że nijak nie idzie ich spalić :)







Wołam ogień. Przychodzi.


Przez okienko oplecione bluszczem zagląda słońce.


Szeleszczę sianem. 
Jego zapach nadal jest ciepły i intensywny, łąkowo - słoneczny.


Mijam siebie w lustrze,
na chwilę zostawiam płonący ogień i wychodzę do ogrodu, i dalej,
na pobliskie wzgórza.



Po drodze mruga do mnie malownicze, kapeluszowe towarzystwo.


Idę i myślę o tym, że oto zaczyna się już drugi miesiąc jesieni.
To jest dla mnie ta chwila, od której coraz mocniej 
zaczynam czuć proces pogłębiania się podziemnych korytarzy. 
Nasze ciała przynależą do Ziemi - i do ziemi, i jeśli tylko jesteśmy z nią blisko,
zestrojeni z jej pulsem i wibracją, to razem z nią
bierzemy teraz wdech i w rzece pod rzeką omywamy się,
uspakajamy, odpoczywamy.
Wiatr wydaje się być na powierzchni, ale to złudzenie.
Znakomicie potrafi dotrzeć aż do szpiku kości.
Kto raz został "przewiany na wskroś" ten wie, co mam na myśli.
Inaczej przechodzi poprzez nas ciepły wiatr, inaczej zimny.
Dziś jest ciepły, niestały. Ma silne zrywy, ale chwilami cichnie i daje czas
na przygotowanie się do następnego porywu.

Gdy potrzebuję coś w sobie poukładać, 
czegoś się pozbyć, od czegoś uwolnić -
idę na wzgórza, bo wiem, że tam wiatr zrobi ze mną porządek.
Wiem, że poruszy we mnie pranę, wyczyści, wylśni, dotleni.
Stanie na wietrze jest jak powietrzna kąpiel -
wszystkie komórki ciała ładują się, nasycają eterem.
Wraca się do domu odmienionym.
Trzeba tylko świadomie wytrzymać napór powietrza,
pozwolić, by targał ciałem, przeginał je, szarpał, popychał.
By zrobił swoje.
Dać mu się ponieść.
Głęboko oddychać.

Przypomina mi się, jak Carlos Castaneda pisał o tym,
że każda kobieta ma swój wiatr.
Idę zatem złapać swój, a raczej pozwolić, aby to on mnie wziął.


"Każda z kobiet ma właściwy sobie kierunek.
Właściwy sobie wiatr.
Wojowniczka może użyć swojego wiatru
do czego tylko będzie chciała.

Cztery wiatry to kobiety.
Dlatego właśnie kobiety wojowniczki ich szukają.
Wiatry i kobiety są takie same.
Kobiety szybciej się uczą, kiedy złączą się z odpowiednim wiatrem.


PORZĄDEK

Bryza to wschód.
To wiatr poranny, zwiastun dnia - przynosi nadzieję i światło.
Czasem jest słaby i niezauważalny,
innym razem może być dokuczliwy i napastliwy.
Bryza jest wesoła, zgrabna i przebiegła,
optymistyczna, pogodna, gładka, wytrwała jak stały wietrzyk.


WZROST

Ciepły wiatr to południe.
Ogrzewa, ochrania i ogarnia wszystko.
Jest szczęśliwy i zepsuty, i chełpliwy.
Dla czarownic jest to mocny wiatr, jego moc przychodzi wraz ze zmrokiem.
Kobieta opiekuńcza, głośna, nieśmiała, ciepła jak gorący wiatr.


UCZUCIE

Zimny wiatr to zachód.
Wiatr popołudniowy, smutny i dokuczliwy, nigdy nie zostawi cię w spokoju.
Wyziębia ludzi i doprowadza ich do płaczu.
Mimo wszystko, posiada on taką głębię, że niewiele jest rzeczy
tak wartych spotkania jak ten wiatr.
Jest markotny, zmienny, a często melancholijny i zamyślony.
Kobieta zamknięta w sobie, pełna skruchy, zręczna,
przebiegła jak zimny powiew wiatru.


SIŁA

Silny wiatr to północ.
Zimny albo gorący, albo i jedno i drugie.
Ten wiatr przychodzi w środku dnia.
Jego podmuchy są pełne mocy, ale też pełne zaślepienia.
Forsuje drzwi i burzy ściany.
Czarownica musi być niezwykle silna, aby go przyjąć.
Silny wiatr jest energiczny, dominujący i niecierpliwy.
To kobieta pomysłowa, śmiała, bezpośrednia,
nieustępliwa jak silny wiatr.


Jeśli kobieta się wyciszy i zatrzyma wewnętrzny dialog,
jej wiatr weźmie ją sobie i już!"


*

Dobrze, gdy wiatr nam w życiu sprzyja.
Gdy popchnie nas lub powstrzyma w najodpowiedniejszym momencie,
ochłodzi, gdy gorąco, pogłaszcze po skórze, rozwieje włosy.
Wymiecie kurze i pajęczyny z rutyny życia,
zakręci wesoło karuzelą w lunaparku codziennych zdarzeń.
Będzie łagodny i łaskawy dla naszych kręgów na wodzie,
domków z kart i szałasów z patyków.
I poniesie wysoko latawce naszych marzeń.


Pozwalam, by wicher przechodził wskroś mnie,
jakbym była niematerialna.
Lubię to uczucie. Jest niezwykłe.
Nawet jeśli zmarznę.
Nawet jeśli z oczu popłyną łzy.
On wysuszy je i tak.

I są takie chwile, gdy mam wrażenie,
że przechodzę na drugą stronę wiatru,
a tam,
jest jakiś zupełnie inny świat.