Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Ale

z jednej strony
głosy świata
pragnienia i życia hałasy 
dzianie się, stawanie, codzienność

ale

w mgnieniach, przeczuciach
i pyłkach na maleńkich
skrzydełkach owadów
są tajemnicze przejścia
dla odważnych marzycieli



one są daleko
i blisko

ale

wystarczy raz
dotknąć ręką nieba
by wiedzieć
że odległość jest złudzeniem

rozglądałam się już nie raz
po różnych świątyniach, sanktuariach 
wzniosłych katedrach
i prostych kaplicach
po galaktykach, mlecznych drogach
 mgławicach mglistych
i wielkich niedźwiedzicach

one są daleko
jak nieskończoność
i jak ziemia pod stopami blisko




ale

drzwi do mocy życia
do światła i ciemności
do pierwotnego dźwięku 
do Źródła
do miłości
są we mnie

jak wszystko