dzieckiem będąc, na wiosnę
zbierałam kwiatki najmniejsze
miniaturowe lśniące skrzydełka
trawki, groszki, pyłki –
układałam mozaiki
pod szkłem stłuczonej butelki
zakopywałam pod ziemią
dziś jak dawniej
wypatruję pierwszej jaskółki
jest coś magicznego
w oddechu powracających ptaków
też lubię powracać
do miejsc ukochanych
jak ta plaża na południu Hiszpanii
do miejsc ukochanych
jak ta plaża na południu Hiszpanii
gdzie muszle, smaki, zapachy
nasączone odległym czarem
i Tobą
i tamtą mną, której już nie ma
bo nas już nie ma
choć jednak spacerujemy, rozemgleni jak niebyt
spotykam nas tu stale
i Tobą
i tamtą mną, której już nie ma
bo nas już nie ma
choć jednak spacerujemy, rozemgleni jak niebyt
spotykam nas tu stale
znowu zaczyna się przypływ
odpływ, przypływ, odpływ,
czasy minione i czasy przyszłe
wszystkie w czasie teraźniejszym
nagle na piasku
tuż pod moje stopy
serce
wyrzucone przez fale
to spotkanie nie mieści się w słowach
poruszona w każdym atomie
z sercem na dłoni
idę dalej
przypływ, odpływ, przypływ
w spienionej fali u brzegu mrącej
by za chwilę odrodzić się na nowo
z tej samej materii utkana, lecz
nie ta sama, nie taka sama
pożegnania i powroty, nostalgia, i tęsknoty
odwieczna życia szambala
odpływ, przypływ, odpływ,
czasy minione i czasy przyszłe
wszystkie w czasie teraźniejszym
nagle na piasku
tuż pod moje stopy
serce
wyrzucone przez fale
to spotkanie nie mieści się w słowach
poruszona w każdym atomie
z sercem na dłoni
idę dalej
przypływ, odpływ, przypływ
w spienionej fali u brzegu mrącej
by za chwilę odrodzić się na nowo
z tej samej materii utkana, lecz
nie ta sama, nie taka sama
pożegnania i powroty, nostalgia, i tęsknoty
odwieczna życia szambala