w swoich życiowych ogrodach
każde wolne miejsce
dawała mu sobą wypełnić
kochała jego żywotność
kształt liści, upór
i wierność -
razem przeczekiwali zimę
schodząc esencją życia w korzenie
odradzali się w zmiennych pogodach
niezrównoważonej wiosny
pławili w letnich upałach
jesienią nasłuchiwali stukotu okiennic
lubił rosnąć w półcieniu jej spojrzenia
każde wolne miejsce
dawała mu sobą wypełnić
kochała jego żywotność
kształt liści, upór
i wierność -
razem przeczekiwali zimę
schodząc esencją życia w korzenie
odradzali się w zmiennych pogodach
niezrównoważonej wiosny
pławili w letnich upałach
jesienią nasłuchiwali stukotu okiennic
lubił rosnąć w półcieniu jej spojrzenia
ściany nowego domu
i obietnice słońca, wilgoci i deszczu
oplatał jednako czule
i obietnice słońca, wilgoci i deszczu
oplatał jednako czule
jak martwe drzewa przeszłości
i niczego się nie bał
przemijania czy zimy
która porwistym wiatrem szarpała go mocno
i rozwiewała ostatnie kolory
coraz bledszych zachodów słońca
nad ich wspólnym skrawkiem ziemi
i rozwiewała ostatnie kolory
coraz bledszych zachodów słońca
nad ich wspólnym skrawkiem ziemi