Gdy zeszłorocznej jesieni orzechy, kasztany, żołędzie i dzika róża
pojawiły się w wielkiej obfitości
podejrzewaliśmy, że może nastać chłodniejszy niż zwykle czas.
A i myszy uwijały się jak szalone.
A i myszy uwijały się jak szalone.
I faktycznie - więcej padało, więcej w górach okolicznych śnieżyło,
nawet pod same okna śnieg przybył,
co zdarza się tu rzadko.
Gdy w styczniu odwiedziłam Polskę,
też akurat biały puch malował niezwykłe krajobrazy.
W długie zimowe wieczory, w domowym zaciszu
zapragnęłam zrobić coś nowego, czego jeszcze nigdy nie robiłam.
Hasło DIY - Do It Yourself przemówiło i do mnie.
Co by tu zrobić?
Już wiem!
Mydła!
Na zdjęciu poniżej te pierwsze, eksperymentalne.
Robienie mydeł okazało się zajęciem niezwykle przyjemnym,
wciągającym i alchemicznym.
Praca z wodorotlenkiem sodu wymaga skupienia i uwagi,
a wszystkie składniki muszą być dokładnie odmierzone,
za to przy ich wyborze możemy poszaleć.
Moje następne mydła, robione już pewniejszą ręką,
to cudownie pachnące mieszanki na bazie masła kokosowego,
shea i kakaowego, oliwy, olejków z awokado, słodkich migdałów,
różanego, rycynowego i innych.
No i dodatki: sól morska, płatki owsiane, przecier marchewkowy,
suszone skórki pomarańczy, czerwona glinka.
W planie jeszcze inne wariacje na temat :)
Mydło do zębów kompletnie czarne, bo z węglem aktywnym.
Na bazie masła kokosowego i rycyny,
z dodatkiem ziemi okrzemkowej, cukru z brzozy,
olejku miętowego i węgla właśnie.
Wszystkie mydła na razie leżakują i dojrzewają -
przechodzą konieczny proces saponifikacji (zmydlenia),
aby stwardnieć i złagodnieć.
Na trzy miesiące trzeba o nich po prostu zapomnieć.
Czekolada nie mydło, leżakować na szczęście nie musi :)
Z kwiatostanem sosny - niesamowity smak, jak zgodnie orzekli wszyscy,
którzy degustowali.
Można ją zrobić tylko w porze kwitnienia sosen,
zatem do powtórzenia dopiero za rok.
Czekoladki bombonierkowe.
Cukier zastąpiłam syropem klonowym.
Do tego masło kakaowe, masło orzechowe, kakao. Gotowe.
I jeszcze łapacz snów...bo sny są takie ważne!
Zatem parę nowych rzeczy nauczyłam się tej zimy, co cieszy :)
A na zakończenie jeszcze krem, który nie był co prawda nowością,
bo kremy do ciała robię już od jakiegoś czasu,
ale ten pierwszy raz powstał na bazie maceratu sosnowego,
dzięki czemu cała kuchnia pachniała jak sosnowa polana.
A potem hiacynty rozwinęły się jeszcze bardziej
miechunka wystroiła się w koronki
i pojawiły się pierwsze mlecze.
Wnuczek zapytał: zrobimy serce?
Pewnie, że zrobimy!
Ale tylko na chwilę, bo przecież nie pozwolimy,
aby serce zwiędło!
Czym prędzej przemieniamy go w bukiet.
Gdy pogoda sprzyjała, chodziliśmy na spacery.
Fela z nami, oczywiście :)
Spacery niedaleko domu
i nad morzem, które zimą maluje czasami
nieco groźne krajobrazy, jakże piękne!
Cała naprzód!
A pod koniec minionej zimy - wisienka na torcie!
Po długim procesie wewnętrznej i zewnętrznej krystalizacji
książka Klaudii ujrzała światło dzienne :)
Wbrew pozorom nie jest to książka dla małych dzieci.
Tak naprawdę jest to przekaz skierowany
do wewnętrznego dziecka w każdym z nas -
dlatego płynie głównie poprzez obrazy.
Książka wibruje, rezonuje z nami na poziomie Ducha -
a po drodze wiele pytań, wiele niewiadomych,
drogi w górę i w dół, i tak naprawdę
samotna droga ku temu kim jesteśmy,
gdy odpadną krępujące nas więzy,
gdy odetniemy sznurki, za które pozwalamy pociągać innym.
Kim jestem, co tu robię, którędy iść?
Zapytaj zająca, zapytaj kuropatwę, zapytaj gwiazd.
Kogokolwiek zapytasz, odpowiedź i tak już znasz.
Zrozumiesz ją, jak tylko się obudzisz...
Książka jest dostępna w sprzedaży na Amazon czyli tutaj klik
jak również w księgarni w Santander, gdzie odbyła się prezentacja.
Przed wejściem do księgarni
A teraz - przestrojenie.
Przestrzeń wypełnia się nowymi liśćmi, zapachami, gniazdami, marzeniami...
Dojrzewają cytryny, dojrzewają wiosenne zmiany w nas :)
Po długim procesie wewnętrznej i zewnętrznej krystalizacji
książka Klaudii ujrzała światło dzienne :)
Wbrew pozorom nie jest to książka dla małych dzieci.
Tak naprawdę jest to przekaz skierowany
do wewnętrznego dziecka w każdym z nas -
dlatego płynie głównie poprzez obrazy.
Książka wibruje, rezonuje z nami na poziomie Ducha -
a po drodze wiele pytań, wiele niewiadomych,
drogi w górę i w dół, i tak naprawdę
samotna droga ku temu kim jesteśmy,
gdy odpadną krępujące nas więzy,
gdy odetniemy sznurki, za które pozwalamy pociągać innym.
Kim jestem, co tu robię, którędy iść?
Zapytaj zająca, zapytaj kuropatwę, zapytaj gwiazd.
Kogokolwiek zapytasz, odpowiedź i tak już znasz.
Zrozumiesz ją, jak tylko się obudzisz...
Książka jest dostępna w sprzedaży na Amazon czyli tutaj klik
jak również w księgarni w Santander, gdzie odbyła się prezentacja.
Przed wejściem do księgarni
A teraz - przestrojenie.
Przestrzeń wypełnia się nowymi liśćmi, zapachami, gniazdami, marzeniami...
Dojrzewają cytryny, dojrzewają wiosenne zmiany w nas :)