Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Wygodnie

"Mimbla szła przez las i myślała:
"Przyjemnie jest być Mimblą, 
czuję się znakomicie, od góry do dołu".
Mimbla przemierzała moczary, wspinała się na pagórki,
schodziła do głębokich jarów, 
którym deszcz nadał wygląd podwodnych krajobrazów,
szła szybko, a co jakiś czas biegła nawet kawałek,
żeby poczuć, jaka jest lekka i szczupła.
Nie ma nic przyjemniejszego i nic prostszego,
jak czuć się wygodnie.

Można leżeć na moście i patrzeć
jak przepływa pod nim woda.
Albo biegać i brodzić w czerwonych botach po mokradłach.
Albo zwinąć się w kłębek i przysłuchiwać się,
jak deszcz pada na dach.
Bardzo jest łatwo miło spędzać czas".

(Tove Jansson, Muminki)

***

Uwielbiam włóczęgostwo.
Wchodzenie w drogi, które stwarzam idąc.
Mam wrażenie, że niektóre rozwijają się przede mną tylko po to,
abym mogła przejść, a potem zwijają się i znów ich nie ma.
Docieranie do miejsc, gdzie prawdziwe życie
toczy się pod powierzchnią.
To, co widoczne na zewnątrz, ma jedynie odwracać uwagę.
Wystarczy kucnąć, zmrużyć oczy, szeptem zagadać,
a ujawni się.
Potem odejść jak duch, nie zabierając niczego ze sobą
z tej eterycznej przestrzeni,
ani najmniejszego cienia źdźbła trawy.



Wracam na powierzchnię.
Wspinam się na pagórki i schodzę w doliny.
Jak Mimbla. I jak ona - czuję się znakomicie, od góry do dołu :)
Leszczyny sypią orzechami, zbieram pełne garście,
po drodze jem jeżyny i zabieram do plecaka
puchate kapelusze wielkich kani. 
Unoszę dłonie do rozłożystych, dzikich jabłoni -
renety usmacznią placki orkiszowe.
Mijam drzewa figowe z tysiącami dojrzewających fig.
Już wkrótce i do nich ręce sięgać będą.
Pachnące, gorące od słońca figi są wielkim darem tej ziemi.


Włóczęgostwo letnie jest zupełnie inne niż jesienne,
wiosenne czy zimowe, to jasne.
Teraz, w ostatniej fazie lata, czuć i widać
obfitość, dojrzałość, dorodność, pełnię.
To taki dobry czas, aby się tym wszystkim nasycić
i przetransformować, włączyć to w swoje życie,
w swoje ciało, w mgiełkę duszy.
To poczucie, że wszystkiego jest pod dostatkiem,
że wszystko dzieje się w swoim czasie,
że jest dobrze tak, jak jest.
Że ptaki wędrowne szykują skrzydła do odlotu.
Że to, co przyszło, zmierza do odejścia,
aby zwolnić miejsce czemuś innemu.
I że tak zawsze było, jest i będzie.

A potem, znużenie wędrówką pokołysać
na kawałku materiału, pod drzewem.
Wtedy i niebo się buja, i wszechświat cały.
A ja... spadam w czas jeszcze wolniejszy...
W sen nocy letniej. 
Jak dobrze czuć się w sobie wygodnie.



"Czy wiesz, że jedna chwila może być wiecznością?
Ale tylko wtedy, gdy wejdziesz w tę chwilę
i użyjesz jej do przeniesienia pełni siebie w dowolnym kierunku,
na zawsze..."

(Carlos Castaneda)