Mój znajomy poeta, Arek, napisał:
"Księżyc
tak cierpliwie
pulsuje
dużeje i maleje"
Dużeje! Cóż za obrazowe, zwięzłe i niesłychanie przydatne
w wielu okolicznościach słowo!
I czemu ja go wcześniej nie znałam? :D
Przecież każde drzewo dużeje, gdy rośnie,
że o moim wnuku nie wspomnę!
I tyle innych rzeczy, które dużeją.
Ale nie o tym chciałam. Chciałam o szafie.
Co prawda ona też dużała w miarę, jak ją robiono,
ale jak ją poznałam, to była już wielka, ciężka, trzydrzwiowa.
Szafa u moich dziadków.
Bo są takie wiersze, które inspirują do tego, żeby
dopisać do nich własną historię,
przypomnieć ją sobie.
Jak wiersz Arka o szafie właśnie, i o dziadkach:
Szafa (Arkadiusz Irek)
Jeśli było
przejście w zaświaty
to właśnie
przez jej drzwi
świetna kryjówka
w chowanego
magiczne miejsce
do obserwacji
na całe życie -
dziadek rzucał
pioruny jasne
babcia nie bała się
potrafiła znieść wszystko
zwycięski dziadek
kupował kości
po złotówce
i obierał
cieniutkim nożem
babcia robiła
kosmiczne mielone
dziadek palił płaskie
dopalał się
tabletkami z krzyżykiem
papieros w lufce
odmierzał drzemkę
babcia
przysypiała na sekundy
ale i wtedy
musiała coś robić -
odganiała ręką
natrętne anioły
w niebie była też
maszyna singer
na której można było
podróżować
naprawdę daleko
trzeba było tylko
uważać na palce
za sąsiednimi drzwiami
na półce
stał koszyk zaczarowany
z guzikami
dzięki tym guzikom
do teraz można
dopinać
cały ten cudowny
zwariowany wszechświat
szafa zaskrzypiała
na jednym
a potem na drugim
pogrzebie
*
Szafa (Mar Canela)
dziadek miał wodę
w syfonie
i tylko zmieniał naboje
by ostro gazowało
a na święta
z anielską cierpliwością
robił gwiazdki z pasków papieru
lubił wódkę
i palił papierosy w lufce, sportowe i klubowe
dużo
tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
kochała...
szafa u dziadków była ogromna
na górnej półce stało
pudełko z koralami
a niżej między ubraniami
pachnącymi naftaliną
było przejście w zaświaty
(tamtędy właśnie przeszli
oboje, w ciągu dwóch lat
jedno po drugim)
dzięki koralom babci
do teraz można nawlekać
wnuków, wnuków, prawnuków
maszyna singer
stała w kącie za szafą
klekotała jak stary pociąg
a ja zawsze wolałam latać, więc
razem z cioteczną siostrą
wchodziłyśmy na szafę
i cała naprzód!
nie zważając na sufit
tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
porody w okupowanej Warszawie
dziadka z lufką
i latające wnuczki
każda szafa
przepada gdzieś w końcu
w mroku dziejów
ale to bez znaczenia
bo i tak
przejście w zaświaty
jest w każdym z nas
* * *
(Dziękuję, Arku. Mrrrr... Ty wiesz :))
tak cierpliwie
pulsuje
dużeje i maleje"
Dużeje! Cóż za obrazowe, zwięzłe i niesłychanie przydatne
w wielu okolicznościach słowo!
I czemu ja go wcześniej nie znałam? :D
Przecież każde drzewo dużeje, gdy rośnie,
że o moim wnuku nie wspomnę!
I tyle innych rzeczy, które dużeją.
Ale nie o tym chciałam. Chciałam o szafie.
Co prawda ona też dużała w miarę, jak ją robiono,
ale jak ją poznałam, to była już wielka, ciężka, trzydrzwiowa.
Szafa u moich dziadków.
Bo są takie wiersze, które inspirują do tego, żeby
dopisać do nich własną historię,
przypomnieć ją sobie.
Jak wiersz Arka o szafie właśnie, i o dziadkach:
Szafa (Arkadiusz Irek)
Jeśli było
przejście w zaświaty
to właśnie
przez jej drzwi
świetna kryjówka
w chowanego
magiczne miejsce
do obserwacji
na całe życie -
dziadek rzucał
pioruny jasne
babcia nie bała się
potrafiła znieść wszystko
zwycięski dziadek
kupował kości
po złotówce
i obierał
cieniutkim nożem
babcia robiła
kosmiczne mielone
dziadek palił płaskie
dopalał się
tabletkami z krzyżykiem
papieros w lufce
odmierzał drzemkę
babcia
przysypiała na sekundy
ale i wtedy
musiała coś robić -
odganiała ręką
natrętne anioły
w niebie była też
maszyna singer
na której można było
podróżować
naprawdę daleko
trzeba było tylko
uważać na palce
za sąsiednimi drzwiami
na półce
stał koszyk zaczarowany
z guzikami
dzięki tym guzikom
do teraz można
dopinać
cały ten cudowny
zwariowany wszechświat
szafa zaskrzypiała
na jednym
a potem na drugim
pogrzebie
*
Szafa (Mar Canela)
dziadek miał wodę
w syfonie
i tylko zmieniał naboje
by ostro gazowało
a na święta
z anielską cierpliwością
robił gwiazdki z pasków papieru
lubił wódkę
i palił papierosy w lufce, sportowe i klubowe
dużo
tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
kochała...
szafa u dziadków była ogromna
na górnej półce stało
pudełko z koralami
a niżej między ubraniami
pachnącymi naftaliną
było przejście w zaświaty
(tamtędy właśnie przeszli
oboje, w ciągu dwóch lat
jedno po drugim)
dzięki koralom babci
do teraz można nawlekać
wnuków, wnuków, prawnuków
maszyna singer
stała w kącie za szafą
klekotała jak stary pociąg
a ja zawsze wolałam latać, więc
razem z cioteczną siostrą
wchodziłyśmy na szafę
i cała naprzód!
nie zważając na sufit
tak, babcia
potrafiła znieść wszystko
porody w okupowanej Warszawie
dziadka z lufką
i latające wnuczki
każda szafa
przepada gdzieś w końcu
w mroku dziejów
ale to bez znaczenia
bo i tak
przejście w zaświaty
jest w każdym z nas
* * *
(Dziękuję, Arku. Mrrrr... Ty wiesz :))