w moim oknie
wchodzi, rozlewa się
blaskiem po ścianach
budzi senne powieki
prowadzi za sobą
bursztyn słońca
pachnący morzem i solą
rozprzestrzeniam zmysły
koronki chwil
których nigdy nie było
wargi szukają braku słów
by ułożyć je
w niemy zachwyt
nad pulsowaniem wszechbytu
w rzece mojej krwi
wędruję w miejscu
w nieskończoność nowego dnia
wczepiam się w radość poczucia:
jestem żywa!
jeszcze cielesna
jeszcze namacalna
nadal wierząca
w rzeczy niewidzialne
to wszystko objawia się
każdego ranka
powtarzane jak
echo echo echo
każdego ranka
powtarzane jak
echo echo echo
w granicach mojego oddechu
w granicach mojego ciała
w granicach mojego okna