Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Alfonsino, wychodzisz...


Pamięci Alfonsiny Storni
(22.05.1892 – 25.10.1938),
wybitnej argentyńskiej poetki,
w 75 rocznicę jej samobójczej śmierci.

Długo walczyła z chorobą nowotworową,
stanami nerwicowymi i zmiennymi nastrojami.

Tamtego październikowego dnia padał deszcz.
Alfonsina wyszła nad morze i nie wróciła.
Nie tą samą drogą.
Nie do tego świata.

Dzień wcześniej napisała:
"ah, jeszcze prośba...
jeśli on znów zadzwoni,
powiesz mu, żeby nie nalegał...
że wyszłam..."

To były jej ostatnie poetyckie słowa
i ani biografowie, ani nikt inny
nigdy nie odkryli, do kogo były skierowane.

Na plaży La Perla w Mar del Plata
Alfonsina skoczyła w morską toń z falochronu
lub - jak głosi romantyczna wersja wydarzeń -
powoli idąc w głąb morza, zapadała się w niebyt,
coraz głębiej i głębiej...



"Dobrze wiadomo, że nosimy w sobie
ukryte morze
które jakże często podpływa
pod same oczy.

Przykręć nieco lampę
i pozwól mi zasnąć w spokoju".
(Alfonsina Storni)





Alfonsino, wychodzisz.
Mar Canela


wieczór sączy się cicho
schody prowadzą donikąd
szukasz śladu dawnych słów
dotknięcia rąk na poręczy
nie ma nikogo, niczego
tylko oddech nocy na karku

lekko przygaszasz lampę
ćma obija skrzydła
jakby lgnęła do śmierci

ściany stoją nieruchomo
takie jest ich przeznaczenie
czasami im zazdrościsz
gdy pędzisz bez przerwy
bez chwili wytchnienia
we własną codzienną przepaść

teraz boli cię ciało
boli morze w tobie
piszesz list, piszesz wiersz ostatni
i zostawiasz włączoną lampę

wychodzisz Alfonsino
w strugach deszczu
zmokłaś, biedna
i bardziej zmokniesz

zaciskasz zęby, połykasz łzy
już niedaleko

morze podpływa pod same oczy

i tylko ta lampa w oknie...




Ból
Alfonsina Storni

W pewien cudowny 
październikowy wieczór 
chciałabym spacerować 
po odległym brzegu morza 
aby złoty piasek i zielone wody 
i czyste niebo
spostrzegły moje przejście.


Wysoka i wyniosła,
doskonała, niczym Rzymianka,
dopasować się do wysokich fal,
skał umarłych i szerokich plaż
otaczających morze.

Powolnym krokiem,
z zimnym spojrzeniem i niema
dać się ponieść,
bez mrugnięcia widzieć
jak niebieskie fale rozbijają się
o granit skał,
nie budząc się dostrzec
jak drapieżne ptaki
zjadają małe ryby,
nie westchnąć na myśl,
że kruche łodzie mogą
zniknąć pod wodą...

Dostrzec z twarzą do wiatru
jak zbliża się
najpiękniejszy mężczyzna
i nie pragnąć kochać...

Zagubić spojrzenie w roztargnieniu,
zatracić je i nigdy nie odnaleźć:
wyprostowana
między niebem a plażą
odczuć wieczne zapomnienie morza.

(tłumaczenie: Mar Canela)

*   *   *

Alfonsina Storni


przeczuwam...
żyć będę krótko
moja głowa jak tygiel
oczyszcza i trawi
ale bez cienia skargi
bez śladu przerażenia

aby się skończyć pragnę
by pewnego bezchmurnego popołudnia
w świetle przejrzystego słońca
z ogromnego jaśminu
powstała biała żmija
i słodko, bardzo słodko
ukłuła mnie w serce

(tłumaczenie: Mar Canela)

*   *   *



Alfonsina i morze
Félix Luna

Na miękkim piasku omywanym przez morze
nie odcisną się już Twoje drobne ślady,
samotna ścieżka bólu i ciszy
dotarła aż do głębokiej wody,
samotna ścieżka niemego żalu
dotarła do spienionej fali.

Tylko Bóg wie, jaka gorycz Cię przepełniała,
jakie dawne cierpienia spowodowały,
że zamilkł Twój głos,
a Ty zasnęłaś, ukołysana muzyką morskich muszli,
pieśnią, którą śpiewa ślimak w ciemnych głębinach morza.

Idziesz, Alfonsino, ze swoją samotnością,
jakich nowych wierszy będziesz szukać?

Odwieczny głos wiatru i soli
kruszy Twoją duszę i ją unosi,
a Ty, Alfonsino, podążasz gdzieś tam, niczym w marzeniach,
uśpiona i otulona przez morze.

Poprowadzi Cię pięć syren
ścieżkami wśród alg i korali,
świecące koniki morskie będą
Twoją gwardią przyboczną,
a mieszkańcy wód będą baraszkować
przy Twoim boku.

Przykręć nieco lampę
i pozwól mi zasnąć w spokoju,
a kiedy on zadzwoni, nie mów, że jestem.
Powiedz, że Alfonsina nie wróci...

A kiedy on zadzwoni, nigdy mu nie mów, że jestem,
powiedz, że odeszłam...