Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Migawki dnia lipcowego


dzień za dniem, takie niebo nad nami...


a pod niebem - rozkwieciło się, rozpachniło...



teraz jest ten słodki czas -
kocham wszystkie czereśnie świata!


figi też


no i brzoskwinie, okrągłe, rumiane, aksamitne


kocura moja prawie czarna przejrzała na oczy 
dopiero późnym popołudniem


bo gorąco, gorąco...


cisza, spokój, nicnierobienie
letniej sielanki czas