Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Ten wiatr

odwiedzam miejsca
stare jak czas
odwiedza je wiatr

ten sam
co włosy rozwiewa
co mieszka w zaułkach bram

moje pogodne myśli
unosi do nieba
ten wiatr

wstążki przyszłych zdarzeń
zaplata w kokardy
to tu, to tam

powrócą kiedyś Mleczną Drogą
nićmi babiego lata
spiralą czasu złudnego
moje pogodne myśli
z innym wiatrem
w inny czas