Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Bliżej, ciszej, głębiej

 Tu nie ma nic
oprócz
tego szalonego
tańca iluzji.



bądź bliżej, ale ciszej
zatrzemy swój ślad na Ziemi
pomoże nam wiatr i ogień
woda rozsypie za nami sól
nie mamy nic do stracenia

ty dłonią zakreślisz pustkę
ja wypełnię ją drżeniem
iluzja posypie się w gruzy
gdy tylko ostatni guzik
odepniesz od płaszcza istnienia

bądź wolniej, ale głębiej...
najgłębiej sięga dźwięk
czuję to gdy od szeptu
łamią się kości, pękają skały
a niebo ogarnia pusty śmiech

chodźmy, znajdziemy drogę
narysujemy ją sobie spojrzeniem
czas zamknie za nami drzwi
nie mamy nic do stracenia